Rekrutacja
Moderator: RedAktorzy
-
- Pćma
- Posty: 294
- Rejestracja: śr, 28 maja 2008 15:56
Jako debiutant na pewno nie sprzedawałem się za bezcen. Załapałem się jeszcze na umowy za komuny, opiewające na tzw. nakład podstawowy i jego wielokrotność, to były pieniądze rzędu rocznej pensji. Jak nie wydali, to też płacili. W sumie trzy umowy w latach 1987-89, w końcu nic się nie ukazało, ale żyłem jak krezus i imponowałem narzeczonej najlepszymi knajpami.
Za wolności w 1990 podpisałem umowę na "Ksina" z zaliczką 1 mln zł, co (przeliczając przez puszki piwa) daje ok. 500 dzisiejszych PLN (Edit: sypnąłem się o jedno zero w górę) plus dodatkowe 5 mln z 6% od sprzedaży. Potem tłumaczenia i kolejne wydania.
Jak w okolicach 1992 usłyszałem że Kołodziejczak jako redaktor "Przedświtu" kupił powieść od Oszubskiego za 2 miliony, to chciałem pobić ich obu. Wtedy zaczęły się totalne wydawnicze kpiny z autorów, którzy godzili się na to jak stado baranów. W połowie lat 90. drukowano tylko tłumaczenia, polscy autorzy byli dyskryminowani. Ja jednak przepchnąłem "Most nad Otchłanią" jako powieść w odcinkach w "Cogito"... itd, itd, itd, aż do teraz.
A mówię, o życiu z pisania. Do 2006 pisałem fantastykę.
Za wolności w 1990 podpisałem umowę na "Ksina" z zaliczką 1 mln zł, co (przeliczając przez puszki piwa) daje ok. 500 dzisiejszych PLN (Edit: sypnąłem się o jedno zero w górę) plus dodatkowe 5 mln z 6% od sprzedaży. Potem tłumaczenia i kolejne wydania.
Jak w okolicach 1992 usłyszałem że Kołodziejczak jako redaktor "Przedświtu" kupił powieść od Oszubskiego za 2 miliony, to chciałem pobić ich obu. Wtedy zaczęły się totalne wydawnicze kpiny z autorów, którzy godzili się na to jak stado baranów. W połowie lat 90. drukowano tylko tłumaczenia, polscy autorzy byli dyskryminowani. Ja jednak przepchnąłem "Most nad Otchłanią" jako powieść w odcinkach w "Cogito"... itd, itd, itd, aż do teraz.
A mówię, o życiu z pisania. Do 2006 pisałem fantastykę.
- Olaf
- Wujcio Cleritus
- Posty: 744
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:44
Ja tak mam. Pisze teksty dla swojej drużyny o drużynie, zahaczając przy okazji o resztę polskich drużyn. Dostaję za to normalnie kasę (stawki promocyjne), podpisujemy umowy. Winland ma prawa do opowiadań wiszących na jego stronie przez pięć lat. Ja się cieszę, bo lubię pisać o przeróżnych wariatach z przeróżnych drużyn, Winland się cieszy, bo ma oryginalną kronikę swoich przygód, strona Winlandu jest zadowolona, bo opko generuje ruch, przez co łatwiej o reklamodawców (chociaż nie jest to najważniejsza sprawa). Do tego dochodzą jeszcze opowiadania do "Starej Waśni", gry online wymyślonej, stworzonej i prowadzonej przez Winlandczyków.Feline pisze:BTW - przypomniałem sobie, że kiedyś zetknąłem się już z podobną działalnością. Dokładniej - czytałem, gdzieś w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych, tekst o gościu piszącym dla znajomych i ich znajomych, którzy płacili mu za tę działalność. Gdzie artykuł się ukazał, nie pomnę (chociaż nie wykluczam, że był to dawny "Wprost" - wtedy jeszcze tygodnik społeczno-kulturalny). Rozpowszechnianie odbywało się bodaj w maszynopisach, teksty miały głównie charakter przygodowo-sensacyjny.
Twardy, kruchy i pozbawiony życia. (by Dabliu)
Dziękuję wszystkim za pomoc mojemu menelowi! I proszę o kolejne datki:p
Dziękuję wszystkim za pomoc mojemu menelowi! I proszę o kolejne datki:p
- Olaf
- Wujcio Cleritus
- Posty: 744
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:44
-
- Mamun
- Posty: 101
- Rejestracja: ndz, 31 lip 2005 16:02
Przewodasie, to co proponujesz, od kilku lat z powodzeniem robi Tadeusz Baranowski na rynku komiksowym.
Zbiera przedpłaty na komiksy (są to zazwyczaj zakończenia wydawanych od dziesięcioleci serii) w wysokości około 200 zł od osoby za jeden komiks i w tym czasie rysuje.
Czytelnik dostaje ładnie wydany, limitowany album z kserokopią zobowiązania (potwierdzonego notarialnie), że nie będzie dodruków.
Plus różne bonusy, jak oryginalne plansze, rysunki, itd.
Zbiera przedpłaty na komiksy (są to zazwyczaj zakończenia wydawanych od dziesięcioleci serii) w wysokości około 200 zł od osoby za jeden komiks i w tym czasie rysuje.
Czytelnik dostaje ładnie wydany, limitowany album z kserokopią zobowiązania (potwierdzonego notarialnie), że nie będzie dodruków.
Plus różne bonusy, jak oryginalne plansze, rysunki, itd.
Ostatnio zmieniony ndz, 11 sty 2009 12:03 przez Robert Zaręba, łącznie zmieniany 2 razy.
- Rheged
- Stalker
- Posty: 1886
- Rejestracja: pt, 16 wrz 2005 14:35
Bez dodruków?
No to ja przeciw jestem. Z koncepcji sztuki elitarnej cywilizacja wyrosła już jakiś czas temu. To by zepchnęło fantastykę w getto już totalnie. Zresztą, nie tylko fantastykę. Wcale się nie dziwię, że o polskim komiksie niewiele słyszę, skoro jest tak traktowany przez samych twórców!
No to ja przeciw jestem. Z koncepcji sztuki elitarnej cywilizacja wyrosła już jakiś czas temu. To by zepchnęło fantastykę w getto już totalnie. Zresztą, nie tylko fantastykę. Wcale się nie dziwię, że o polskim komiksie niewiele słyszę, skoro jest tak traktowany przez samych twórców!
Emil 'Rheged' Strzeszewski
Pipe of the rising sun, Sympathy for the pipe
Pipe of the storm, Born to be pipe
Pipe of the rising sun, Sympathy for the pipe
Pipe of the storm, Born to be pipe
-
- Mamun
- Posty: 101
- Rejestracja: ndz, 31 lip 2005 16:02
-
- Mamun
- Posty: 101
- Rejestracja: ndz, 31 lip 2005 16:02
- Albiorix
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1768
- Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44
Do zmiany tych proporcji najlepiej byłoby chyba samemu dystrybuować, wydawać i drukować. Wtedy zgarniasz wszystko.
Edit; dystrybucję można sobie zrobić na allegro, amazonie, we własnym sklepiku online, można też postawić sobie stolik na konwentach fantastyki.
Edit; dystrybucję można sobie zrobić na allegro, amazonie, we własnym sklepiku online, można też postawić sobie stolik na konwentach fantastyki.
nie rozumiem was, jestem nieradioaktywny i nie może mnie zniszczyć ochrona wybrzeża.
- terebka
- Dwelf
- Posty: 562
- Rejestracja: ndz, 13 lip 2008 23:56
Tylko, czy byłby to taki rozmiar dystrybucji, o jaki chodzi samemu autorowi? Co więc proponujesz, Albiorixie? Aby każdy piszący poszedł w ślady Brzezińskiej? Wkrótce rynek zalałby potop "Run". Najniższe ogniwo łańcucha pokarmowego, czyli czytelnik, zatraciłby się w tym rychło i skutek tego byłby odwrotny od zamierzonego przez wydawców-autorów.
-
- Mamun
- Posty: 101
- Rejestracja: ndz, 31 lip 2005 16:02
Nie pochwalam w tym sensie, że nie wierzę w jego skuteczność.
Pomysł Tadeusza Baranowskigo zadziałał, ale chyba tylko w ograniczonym zakresie, to znaczy jakieś wsparcie finansowe artysta dostał, ale (jak ostatnio informował swoich czytelników) nie pozwoliło mu to zająć się tylko robieniem albumów i nadal musi posiłkować się czasochłonnymi i pracochłonnymi fuchami.
Czyli kasy z tego ciągle mało, a zauważ, że Tadeusz Baranowski tym jest dla polskiego komiksu, czym Lem dla fantastyki, więc skoro jemu idzie jak po grudzie, to co dopiero innym?
Pomysł Tadeusza Baranowskigo zadziałał, ale chyba tylko w ograniczonym zakresie, to znaczy jakieś wsparcie finansowe artysta dostał, ale (jak ostatnio informował swoich czytelników) nie pozwoliło mu to zająć się tylko robieniem albumów i nadal musi posiłkować się czasochłonnymi i pracochłonnymi fuchami.
Czyli kasy z tego ciągle mało, a zauważ, że Tadeusz Baranowski tym jest dla polskiego komiksu, czym Lem dla fantastyki, więc skoro jemu idzie jak po grudzie, to co dopiero innym?
Ostatnio zmieniony ndz, 11 sty 2009 13:16 przez Robert Zaręba, łącznie zmieniany 1 raz.
- Albiorix
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1768
- Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44
To wszystko jest względnie samoregulujący się rynek.
Jeśli opłaci Ci się wydrukować, wypromować i sprzedać na allegro - to dobrze.
Jeśli Ci się to nie opłaci, to znaczy że wydawca/dystrybutor/drukarz nie tyle okradają Cię bezczelnie z racji zwyrodnienia rynku, tylko raczej biorą pieniądze ponieważ ich wkład jest kluczowy dla wielkości sprzedaży.
Nie znam liczb więc wysysam je z palca - załóżmy że Empik bierze 40% ceny końcowej. Jeśli przez Empik udaje się sprzedać 3000 książek a przez Allegro 500, to;
1. bardziej opłaca Ci się sprzedawać przez Empik bo zarobisz więcej
2. okazuje się że książka sprzedaje się głównie dlatego że leży na półce w Empiku a nie dlatego że ma jakąś treść, ergo, Empikowi należy się te 40%.
Edit: przykład w stronę drugą:
Jeśli potrafisz sprzedać 3000 książek na Allegro i nie więcej przez Empik to znaczy że Empik Ci na kwiatek a książka sprzedaje się w wyniku Twojej własnej promocji (nazwiskiem, renomą, konwentem, portalem fantastycznym). To oznacza że Empik zabiera Ci 40% za nic i nie potrzebujesz przez niego sprzedawać.
Jak patrzyłem na koszty drukowania to jako prywatna osoba o przeciętnym dochodzie spokojnie mógłbym z własnej kieszeni sobie wydrukować książkę w 500 czy 1000 egzemplarzy. Nie wiem jak kosztuje redakcja.
Jeśli opłaci Ci się wydrukować, wypromować i sprzedać na allegro - to dobrze.
Jeśli Ci się to nie opłaci, to znaczy że wydawca/dystrybutor/drukarz nie tyle okradają Cię bezczelnie z racji zwyrodnienia rynku, tylko raczej biorą pieniądze ponieważ ich wkład jest kluczowy dla wielkości sprzedaży.
Nie znam liczb więc wysysam je z palca - załóżmy że Empik bierze 40% ceny końcowej. Jeśli przez Empik udaje się sprzedać 3000 książek a przez Allegro 500, to;
1. bardziej opłaca Ci się sprzedawać przez Empik bo zarobisz więcej
2. okazuje się że książka sprzedaje się głównie dlatego że leży na półce w Empiku a nie dlatego że ma jakąś treść, ergo, Empikowi należy się te 40%.
Edit: przykład w stronę drugą:
Jeśli potrafisz sprzedać 3000 książek na Allegro i nie więcej przez Empik to znaczy że Empik Ci na kwiatek a książka sprzedaje się w wyniku Twojej własnej promocji (nazwiskiem, renomą, konwentem, portalem fantastycznym). To oznacza że Empik zabiera Ci 40% za nic i nie potrzebujesz przez niego sprzedawać.
Jak patrzyłem na koszty drukowania to jako prywatna osoba o przeciętnym dochodzie spokojnie mógłbym z własnej kieszeni sobie wydrukować książkę w 500 czy 1000 egzemplarzy. Nie wiem jak kosztuje redakcja.
nie rozumiem was, jestem nieradioaktywny i nie może mnie zniszczyć ochrona wybrzeża.
- A.Mason
- Baron Harkonnen
- Posty: 4202
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:56
- Płeć: Mężczyzna
Z tego co pamietam akurat Runa powstala jako wydawnictwo z calym inwentarzem (dystrybucja, promocja itp.), a nie jako mechanizm do odciecia kosztow dla Ani Brzezinskiej. Czasy byly wtedy jeszcze takie, ze polscy autorzy mieli ciagle problemy z "wydaniem sie", pomimo ze juz wtedy zaczal sie popyt na Polakow. Poziom wynagrodzen dla autorow oraz poziom redakcji ksiazek tez pozostawial wiele do zyczenia. Ania chciala to zmienic...terebka pisze:Tylko, czy byłby to taki rozmiar dystrybucji, o jaki chodzi samemu autorowi? Co więc proponujesz, Albiorixie? Aby każdy piszący poszedł w ślady Brzezińskiej? Wkrótce rynek zalałby potop "Run". Najniższe ogniwo łańcucha pokarmowego, czyli czytelnik, zatraciłby się w tym rychło i skutek tego byłby odwrotny od zamierzonego przez wydawców-autorów.
1) Artykuł 54. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2) Życie zmusza człowieka do wielu czynności dobrowolnych. Stanisław Jerzy Lec
2) Życie zmusza człowieka do wielu czynności dobrowolnych. Stanisław Jerzy Lec