Perypetie szkolne, przedszkolne i zaszkolne też
Moderator: RedAktorzy
- Hitokiri
- Nexus 6
- Posty: 3318
- Rejestracja: ndz, 16 kwie 2006 15:59
- Płeć: Kobieta
Dochodzę do wniosku, że ci wykładowcy, którzy udawali miłych i sympatycznych, teraz pokazują swoją prawdziwą naturę i okazują się... albo nie. Nie będę się wyrażać.
"Ale my nie będziemy teraz rozstrzygać, kto pracuje w burdelu, a kto na budowie"
"Ania, warzywa cię szukały!"
Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!
"Ania, warzywa cię szukały!"
Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!
- Zanthia
- Alchemik
- Posty: 1702
- Rejestracja: czw, 11 sie 2005 20:11
- Płeć: Kobieta
- Navajero
- Klapaucjusz
- Posty: 2485
- Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02
Ekhmm... istnieje pewna minimalna szansa, że studenci którzy udawali zaciekawionych wykładami i obrytych, pokazali swoją prawdziwą naturę i okazało się, że są niespecjalnie obryci :PZanthia pisze:TAJEST!!! DOBRZE MÓWI!!!Hitokiri pisze:Dochodzę do wniosku, że ci wykładowcy, którzy udawali miłych i sympatycznych, teraz pokazują swoją prawdziwą naturę i okazują się... albo nie. Nie będę się wyrażać.
Ontopicznie; gorąco, nic mi się nie chce i muszę ścigać kolejnego plagiatora :(
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson
- Millenium Falcon
- Saperka
- Posty: 6212
- Rejestracja: pn, 13 lut 2006 18:27
Ekhmmm... wiesz, ja jakoś dobrą, żeby nie powiedzieć bardzo dobrą studentką byłam, i z tych chodzących na wykłady, przygotowanych na egzaminy, a zdarzyło mi się "humorków" doświadczyć. Nie wiem czemu. Zgnoić studenta to taki fajny sport? Nie będę się rozpisywać, ale ujmę to tak - po tym jak zostałam potraktowana przy oddawaniu prac zaliczeniowych i przy wpisywaniu ocen z tych prac do indeksu (tak gwoli ścisłości, dwa bdb to były), to całkiem straciłam szacunek dla jednego z wykładowców, którego wcześniej bardzo lubiłam. Dalej uważam, że świetnie wykłada, że dobrze się go słucha, etc. Ale nie szanuję go jako człowieka.
I wkurza mnie jak %^&& jak się nie trzymają wykładowcy wcześniejszych ustaleń - typu "piąty rok nie musi pisać prac zaliczeniowych i tak macie dużo na głowie", po czym pytanie - "pani Mileno, ma panie pracę? Nie? To niedobrze".
Miałam okazję studiować na uczelni w Wielkiej Brytanii, i podstawowa różnica między nią a uczelnią polską była taka, że tam się czułam człowiekiem. Zaraz po powrocie do Polski zostałam boleśnie sprowadzona do poprzedniego poziomu, bo koordynator był uprzejmy zgubić moje dokumenty z Anglii, które mu przysłano na adres uniwerku (ale jakoś je wziął do domu i zgubił), a od których zależało czy zaliczą mi ten semestr, nie każą zwracać stypendium etc. Odnalezienie ich przekroczyło możliwości koordynatora, ale wystarczył jeden mail do Anglii - przefaksowali od razu.
No, i się rozpisałam... A mogłabym jeszcze długo. I to z pozycji zaciekawionego, obrytego studenta.
I wkurza mnie jak %^&& jak się nie trzymają wykładowcy wcześniejszych ustaleń - typu "piąty rok nie musi pisać prac zaliczeniowych i tak macie dużo na głowie", po czym pytanie - "pani Mileno, ma panie pracę? Nie? To niedobrze".
Miałam okazję studiować na uczelni w Wielkiej Brytanii, i podstawowa różnica między nią a uczelnią polską była taka, że tam się czułam człowiekiem. Zaraz po powrocie do Polski zostałam boleśnie sprowadzona do poprzedniego poziomu, bo koordynator był uprzejmy zgubić moje dokumenty z Anglii, które mu przysłano na adres uniwerku (ale jakoś je wziął do domu i zgubił), a od których zależało czy zaliczą mi ten semestr, nie każą zwracać stypendium etc. Odnalezienie ich przekroczyło możliwości koordynatora, ale wystarczył jeden mail do Anglii - przefaksowali od razu.
No, i się rozpisałam... A mogłabym jeszcze długo. I to z pozycji zaciekawionego, obrytego studenta.
ŻGC
Imoł Afroł Zgredai Padawan
Scissors, paper, rock, lizard, Spock. - Sheldon Cooper
Imoł Afroł Zgredai Padawan
Scissors, paper, rock, lizard, Spock. - Sheldon Cooper
- Navajero
- Klapaucjusz
- Posty: 2485
- Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02
Millenium - są różni wykładowcy, ale też i różni studenci. O inteligencji, wiedzy i odpowiedzialności tych ostatnich pisał nie będę, bo duszno i mi się nie chce :) A to co napisałem powyżej, opatrzyłem stosownym emotikonem :) Pokój siostro, pokój! Howgh! :) Wszystkim którzy natrafili na paskudnych wykładowców, będąc naumianymi, poważnymi studentkami/studentami, serdecznie współczuję. Ja też miałem kilku - nienadzwyczajnych.
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson
- Hitokiri
- Nexus 6
- Posty: 3318
- Rejestracja: ndz, 16 kwie 2006 15:59
- Płeć: Kobieta
Navajero pisze:Wszystkim którzy natrafili na paskudnych wykładowców, będąc naumianymi, poważnymi studentkami/studentami, serdecznie współczuję.
Jak dla mnie to oni mogą być paskudni i niech się znęcają nad studentami - tymi co nic nie umieją. To byłoby sprawiedliwe. A nie, że ci naumiani z powodu widzimisiów wykładowcy nie mają wakacji, muszą słuchać zrzędzenia starych "ucz się, zalicz to, musisz to zaliczyć!" i czekają kolejne dwa tygodnie na poprawkę [albo do wrześnie - tak jak w moim przypadku], tylko po to żeby zaspokoić złośliwe i okrutne żądze wykładowcy. Coś tu jest bardzo, ale to bardzo nie tak ;/
No - ale najlepiej będzie EOT.
"Ale my nie będziemy teraz rozstrzygać, kto pracuje w burdelu, a kto na budowie"
"Ania, warzywa cię szukały!"
Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!
"Ania, warzywa cię szukały!"
Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!
- Ignatius Fireblade
- Kameleon Super
- Posty: 2575
- Rejestracja: ndz, 09 kwie 2006 12:04
Ja miałem dwie poprawki (póki co) i to u tego samego profesora, z różnych przedmiotów. Niestety, nawet, gdybym chciał, nie mógłbym na niego win zwalić (tak, jak zrobiła to reszta towarzyszy na poprawce). Dlaczego? Z bardzo prostej przyczyny. Bo sam zawaliłem, bardziej przykładając się do innego egzaminu (które, bo dwie takie sytuacje były, wypadały akurat dzień przed nim)...
Zawsze staram się być naumianym. Jak się potykam, to staram się lądować na kolanach, nie plackiem na ziemi, podnieść się i pokonać potwora za drugim podejściem.
Z drugiej strony, znam paru takich, co są upierdliwi i uwalają naprawdę ogromne ilości studentów (przez ich łapy musi przewinąć się każda grupa z pierwszego roku... i naprawdę mam na myśli KAŻDĄ)... Grunt to przygotować się w taki sposób, by nie dać im szansy... Choć to też bywa bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe.
Zawsze staram się być naumianym. Jak się potykam, to staram się lądować na kolanach, nie plackiem na ziemi, podnieść się i pokonać potwora za drugim podejściem.
Z drugiej strony, znam paru takich, co są upierdliwi i uwalają naprawdę ogromne ilości studentów (przez ich łapy musi przewinąć się każda grupa z pierwszego roku... i naprawdę mam na myśli KAŻDĄ)... Grunt to przygotować się w taki sposób, by nie dać im szansy... Choć to też bywa bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe.
- Na koniec zadam ci tylko jedno pytanie. Co ci wyryć na nagrobku?
- Napisz: "Nie ma lekarstwa na brak rozumu".
"Black Lagoon" #10 Calm down, two men PT2
- Napisz: "Nie ma lekarstwa na brak rozumu".
"Black Lagoon" #10 Calm down, two men PT2
- inatheblue
- Cylon
- Posty: 1013
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 16:37
Kurczę... wiecie, jak tak was czytam, to współczuję.
Może miałam zasuw na studiach, może ta cała biologia molekularna brzmi tak kosmicznie, ale jedno muszę przyznać, u nas było uczciwie (chociaż ciężko czasem). Może dlatego, że każdy prędzej czy później idzie do czyjegoś labu, nie jest anonimowym studentem ;-) i wykładowcom bardziej zależy. Było nie było, rekrutują sobie pracownika na 2 lata.
Co prawda potem w labie to bywa różnie, słyszałam historie, sama trafiłam dobrze...
Może miałam zasuw na studiach, może ta cała biologia molekularna brzmi tak kosmicznie, ale jedno muszę przyznać, u nas było uczciwie (chociaż ciężko czasem). Może dlatego, że każdy prędzej czy później idzie do czyjegoś labu, nie jest anonimowym studentem ;-) i wykładowcom bardziej zależy. Było nie było, rekrutują sobie pracownika na 2 lata.
Co prawda potem w labie to bywa różnie, słyszałam historie, sama trafiłam dobrze...
Ostatnio zmieniony ndz, 10 cze 2007 19:41 przez inatheblue, łącznie zmieniany 1 raz.
- Millenium Falcon
- Saperka
- Posty: 6212
- Rejestracja: pn, 13 lut 2006 18:27
Pokój bracie szamanie:). Ze mnie się żal ulał, trochę się go przez te 5 lat nazbierało. Ale na szczęście już obrona się zbliża.Navajero pisze:Millenium - są różni wykładowcy, ale też i różni studenci. O inteligencji, wiedzy i odpowiedzialności tych ostatnich pisał nie będę, bo duszno i mi się nie chce :) A to co napisałem powyżej, opatrzyłem stosownym emotikonem :) Pokój siostro, pokój! Howgh! :) Wszystkim którzy natrafili na paskudnych wykładowców, będąc naumianymi, poważnymi studentkami/studentami, serdecznie współczuję. Ja też miałem kilku - nienadzwyczajnych.
EOT
ŻGC
Imoł Afroł Zgredai Padawan
Scissors, paper, rock, lizard, Spock. - Sheldon Cooper
Imoł Afroł Zgredai Padawan
Scissors, paper, rock, lizard, Spock. - Sheldon Cooper
- Zanthia
- Alchemik
- Posty: 1702
- Rejestracja: czw, 11 sie 2005 20:11
- Płeć: Kobieta
I ja też muszę przyznać, że mnie poniosło. Niesprawiedliwych ocen nie doznałam jak dotąd.
Bardzo dotkliwe były natomiast momenty w stylu "mogę, ale mi się nie chce", których parę razy doświadczyłam, a słyszałam o przypadkach wielokrotnie gorszych.
Przykład 1: Na własnej skórze. Na wejście na egzamin z literatury jest teoretycznie potrzebny wpis z zajęć, praktycznie wszyscy prowadzący zajęcia są i mogą w razie czego po facjacie rozpoznać, czy delikwent miał wpis, czy nie. Nie miałam wpisu z winy prowadzącej zajęcia - esej oddany w terminie został zgubiony, potem odnaleziony i oceniony na 5, ale wpisu w terminie nie dostałam, i miałam wejść i odnaleźć prowadzącą zajęcia. Zamiast tego napotkałam panią profesor, która głucha na moje wyjaśnienia WEZWAŁA OCHRONĘ.
Przykład 2: Na własnej skórze. Dzień wyznaczony przez opiekuna roku na wystawienie vidematów. Bez v. nie ma zaliczenia roku, koniec i bomba. O wyznaczonej godzinie, 12:00, 120 osób stawia się pod gabinetem opiekuna roku. O 12:45 stawia się opiekun, podpisuje gdzieś tuzin indeksów, po czym luzacko zapowiada, że musi iść na siłownię, po czym wychodzi.
Przykład 3: Usłyszane od poszkodowanej. Potrzebuje paru wpisów, idzie do jednego wykładowcy, czeka pół godziny, dostaje wpis, idzie do drugiego, to samo, trzeci, czwarty, w końcu ma wszystkie wpisy oprócz jednego, od wykładowczyni, która ma je dać dopiero za 2 dni. Idzie do tej wykładowczyni, prosi o wpis, wyjaśnia, że w ten sposób zaoszczędziłaby sporo czasu na dojazd na uczelnię, itd. Wykładowczyni siedzi, pije kawę, przed nią lista ocen wystawionych z egzaminu, na której delikwentka widzi swoje nazwisko, obok 4,5. Wysłuchawszy jej prośby, pani profesor rzuca szarmancko:
- Pani przyjdzie w czwartek, w poniedziałki wpisów nie daję.
Co łączy wszystkie przykłady? W każdym przypadku w świetle prawa słuszność mieli wykładowcy, ale $%#^$% nie chciało im się podjąć minimalnego wysiłku. I to zniechęca.
Bardzo dotkliwe były natomiast momenty w stylu "mogę, ale mi się nie chce", których parę razy doświadczyłam, a słyszałam o przypadkach wielokrotnie gorszych.
Przykład 1: Na własnej skórze. Na wejście na egzamin z literatury jest teoretycznie potrzebny wpis z zajęć, praktycznie wszyscy prowadzący zajęcia są i mogą w razie czego po facjacie rozpoznać, czy delikwent miał wpis, czy nie. Nie miałam wpisu z winy prowadzącej zajęcia - esej oddany w terminie został zgubiony, potem odnaleziony i oceniony na 5, ale wpisu w terminie nie dostałam, i miałam wejść i odnaleźć prowadzącą zajęcia. Zamiast tego napotkałam panią profesor, która głucha na moje wyjaśnienia WEZWAŁA OCHRONĘ.
Przykład 2: Na własnej skórze. Dzień wyznaczony przez opiekuna roku na wystawienie vidematów. Bez v. nie ma zaliczenia roku, koniec i bomba. O wyznaczonej godzinie, 12:00, 120 osób stawia się pod gabinetem opiekuna roku. O 12:45 stawia się opiekun, podpisuje gdzieś tuzin indeksów, po czym luzacko zapowiada, że musi iść na siłownię, po czym wychodzi.
Przykład 3: Usłyszane od poszkodowanej. Potrzebuje paru wpisów, idzie do jednego wykładowcy, czeka pół godziny, dostaje wpis, idzie do drugiego, to samo, trzeci, czwarty, w końcu ma wszystkie wpisy oprócz jednego, od wykładowczyni, która ma je dać dopiero za 2 dni. Idzie do tej wykładowczyni, prosi o wpis, wyjaśnia, że w ten sposób zaoszczędziłaby sporo czasu na dojazd na uczelnię, itd. Wykładowczyni siedzi, pije kawę, przed nią lista ocen wystawionych z egzaminu, na której delikwentka widzi swoje nazwisko, obok 4,5. Wysłuchawszy jej prośby, pani profesor rzuca szarmancko:
- Pani przyjdzie w czwartek, w poniedziałki wpisów nie daję.
Co łączy wszystkie przykłady? W każdym przypadku w świetle prawa słuszność mieli wykładowcy, ale $%#^$% nie chciało im się podjąć minimalnego wysiłku. I to zniechęca.
It's me - the man your man could smell like.
- Gorgel-2
- Klapaucjusz
- Posty: 2075
- Rejestracja: ndz, 12 cze 2005 23:04
I nadal wierzysz, że wszystkie kobiety są siostrami?Zanthia pisze:miałam wejść i odnaleźć prowadzącą zajęcia. Zamiast tego napotkałam panią profesor, która głucha na moje wyjaśnienia WEZWAŁA OCHRONĘ.
(...)
Wykładowczyni siedzi, pije kawę, przed nią lista ocen wystawionych z egzaminu, na której delikwentka widzi swoje nazwisko, obok 4,5. Wysłuchawszy jej prośby, pani profesor rzuca szarmancko:
- Pani przyjdzie w czwartek, w poniedziałki wpisów nie daję.
;-PPP
"We made it idiotproof. They grow better idiots."
- Navajero
- Klapaucjusz
- Posty: 2485
- Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02
Kiedyś Wam zasunę jeremiady z punktu widzenia wykładowcy/ egzaminatora :) Co prawda ze studentami dawno nie miałem do czynienia, ale mam "na tapecie" "studentów" z liceum dla dorosłych ( mają egzaminy jak na studiach, indeksy, ten sam tryb zaliczania, odpowiedni wiek - stąd tak ich nazywam). A bedą to opowieści z gatunku takich, jakimi straszy wnuczkę stara babcia na granicy meksykańskiej, kiedy nie chce, aby ją jakiś Pancho Villa dorwał... Tyle, że prawdziwe :)
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson
- nosiwoda
- Lord Ultor
- Posty: 4541
- Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
- Płeć: Mężczyzna
Hehehe. No to na mnie pora powspominać lata spędzone na WPiA UW, a zwłaszcza te kilka sytuacji, które były wprost wspaniałe.Zanthia pisze:Przykład 1: Na własnej skórze. Na wejście na egzamin z literatury jest teoretycznie potrzebny wpis z zajęć, praktycznie wszyscy prowadzący zajęcia są i mogą w razie czego po facjacie rozpoznać, czy delikwent miał wpis, czy nie. Nie miałam wpisu z winy prowadzącej zajęcia - esej oddany w terminie został zgubiony, potem odnaleziony i oceniony na 5, ale wpisu w terminie nie dostałam, i miałam wejść i odnaleźć prowadzącą zajęcia. Zamiast tego napotkałam panią profesor, która głucha na moje wyjaśnienia WEZWAŁA OCHRONĘ.
Przykład 2: Na własnej skórze. Dzień wyznaczony przez opiekuna roku na wystawienie vidematów. Bez v. nie ma zaliczenia roku, koniec i bomba. O wyznaczonej godzinie, 12:00, 120 osób stawia się pod gabinetem opiekuna roku. O 12:45 stawia się opiekun, podpisuje gdzieś tuzin indeksów, po czym luzacko zapowiada, że musi iść na siłownię, po czym wychodzi.
Przykład 3: Usłyszane od poszkodowanej. Potrzebuje paru wpisów, idzie do jednego wykładowcy, czeka pół godziny, dostaje wpis, idzie do drugiego, to samo, trzeci, czwarty, w końcu ma wszystkie wpisy oprócz jednego, od wykładowczyni, która ma je dać dopiero za 2 dni. Idzie do tej wykładowczyni, prosi o wpis, wyjaśnia, że w ten sposób zaoszczędziłaby sporo czasu na dojazd na uczelnię, itd. Wykładowczyni siedzi, pije kawę, przed nią lista ocen wystawionych z egzaminu, na której delikwentka widzi swoje nazwisko, obok 4,5. Wysłuchawszy jej prośby, pani profesor rzuca szarmancko:
- Pani przyjdzie w czwartek, w poniedziałki wpisów nie daję.
Co łączy wszystkie przykłady? W każdym przypadku w świetle prawa słuszność mieli wykładowcy, ale $%#^$% nie chciało im się podjąć minimalnego wysiłku. I to zniechęca.
Sytuacja 1.
Egzamin ze nauki o administracji albo z prawa administracyjnego (już nie pomnę). Auditorium Maximum, sala Adama Mickiewicza jest zarezerwowana. Ale surprajz, surprajz! Ku zaskoczeniu egzaminatorów na ten termin przychodzą praktycznie wszyscy, którzy powinni. Tej opcji egzaminatorzy nie przewidzieli. Egzamin powinien się już zaczynać, a duża grupa praworządnych i naumianych studentów miota się od sali do sali, szukając kogoś odpowiedzialnego za ten bajzel. I nagle pojawia się ówczesny dziekan, a obecnie sędzia Trybunału Konstytucyjnego, pan Mirosław Wyrzykowski, po czym obrzucając nas uśmiechniętym spojrzeniem rzuca słodko: No to jesteście Państwo w grupie ryzyka. <tutaj przydałaby się jakaś %&#*@(&^** emotka>
Sytuacja 2.
Tłum po wpisy z nauki o administracji - tylko jeden dyżur w tygodniu, koniec semestru się zbliża, tylko jeden uprawniony do wpisywania profesor Michał Kulesza, twórca reformy administracyjnej naszego państwa, autor podręcznika do tegoż przedmiotu, słowem: jedyny. Pan profesor przychodzi spóźniony około godziny czy półtorej, widzi tłum, mówi: W takich warunkach nie będę wpisywał, obraca się na pięcie i odchodzi.
Jeeeeeee! I to robili prawnicy.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA
- oLari
- Fargi
- Posty: 364
- Rejestracja: sob, 27 sie 2005 00:18
Skoro wspominamy "wesołe" przygody na studiach to i ja się przyłączę.
Egzamin z chemii nieorganicznej, temin zerowy i ostatni, według słów profesora który miał 2 dni po egzaminie jechać na pół roku do Korei. Egzamin ustny ma być o 8 rano, wszyscy przyszli, prof. tylko z godzinnym opóźnieniem i grupą 30 osób, które mają zdawać przed nami. O 13 skończył wypytywać tamtą grupę, czas na obiad. Wrócił o 15 z grupą zaocznych studentów, których przepyta teraz bo ich nie lubi a po obiedzie jest w złym humorze. I tym sposobem po 13 godzinach czekania w końcu stanąłem przed srogim obliczem profesora, który przemówił do mnie w ten sposób. Widzisz, zaoczni przynieśli mi super nalewkę, więc dzisiaj już was nie przepytam. Spadaj. Po paru minutach tłumaczeń dlaczego tak nie może być, sukces- będzie egzamin. Do domu wróciłem o 1 w nocy, o 7 rano miał byc egzamin z makroekonomii.
Egzamin z chemii nieorganicznej, temin zerowy i ostatni, według słów profesora który miał 2 dni po egzaminie jechać na pół roku do Korei. Egzamin ustny ma być o 8 rano, wszyscy przyszli, prof. tylko z godzinnym opóźnieniem i grupą 30 osób, które mają zdawać przed nami. O 13 skończył wypytywać tamtą grupę, czas na obiad. Wrócił o 15 z grupą zaocznych studentów, których przepyta teraz bo ich nie lubi a po obiedzie jest w złym humorze. I tym sposobem po 13 godzinach czekania w końcu stanąłem przed srogim obliczem profesora, który przemówił do mnie w ten sposób. Widzisz, zaoczni przynieśli mi super nalewkę, więc dzisiaj już was nie przepytam. Spadaj. Po paru minutach tłumaczeń dlaczego tak nie może być, sukces- będzie egzamin. Do domu wróciłem o 1 w nocy, o 7 rano miał byc egzamin z makroekonomii.