Klient nasz pan, czyli rzecz o handlu
Moderator: RedAktorzy
- Millenium Falcon
- Saperka
- Posty: 6212
- Rejestracja: pn, 13 lut 2006 18:27
Na bazie doświadczeń ostatnich, wyleję sobie w odpowiednim wątku żal:
Miejsce: Wrocław, Orsay w Galerii Dominikańskiej. Biorę do mierzenia 3 rzeczy. Od panienki słyszę, że jak 3, to mam nie wieszać w przymierzalni, tylko na tym karniszu od zasłonki... Idiotyzm i niewygoda, no ale dobra. Miła jestem, grzeczna, itd. Wieszam. Zdejmuję sweter z wieszaka, mierzę, chcę odwiesić na tenże wieszak, i w tym celu zdejmuję go z tego karnisza. Minęła może 1s, nie zdążyłam nawet tego sweterka zacząć na wieszak zakładać, a już pod zasłonką mam panienkę, która pyta: a ile rzeczy jest w przymierzalni? Szlag mnie trafił. Zrezygnowałam z mierzenia pozostałych rzeczy, w tym sklepie moja noga więcej nie postanie.
Nie wiem tak na marginesie, skąd tam takie zasady, w lubelskich Orsay'ach nikt mnie nie gonił, i nikt mi pod zasłonką nie warował (raczej zachowania z drugiej strony skali...). Może jeszcze wszystko przede mną...
Miejsce: Wrocław, Orsay w Galerii Dominikańskiej. Biorę do mierzenia 3 rzeczy. Od panienki słyszę, że jak 3, to mam nie wieszać w przymierzalni, tylko na tym karniszu od zasłonki... Idiotyzm i niewygoda, no ale dobra. Miła jestem, grzeczna, itd. Wieszam. Zdejmuję sweter z wieszaka, mierzę, chcę odwiesić na tenże wieszak, i w tym celu zdejmuję go z tego karnisza. Minęła może 1s, nie zdążyłam nawet tego sweterka zacząć na wieszak zakładać, a już pod zasłonką mam panienkę, która pyta: a ile rzeczy jest w przymierzalni? Szlag mnie trafił. Zrezygnowałam z mierzenia pozostałych rzeczy, w tym sklepie moja noga więcej nie postanie.
Nie wiem tak na marginesie, skąd tam takie zasady, w lubelskich Orsay'ach nikt mnie nie gonił, i nikt mi pod zasłonką nie warował (raczej zachowania z drugiej strony skali...). Może jeszcze wszystko przede mną...
ŻGC
Imoł Afroł Zgredai Padawan
Scissors, paper, rock, lizard, Spock. - Sheldon Cooper
Imoł Afroł Zgredai Padawan
Scissors, paper, rock, lizard, Spock. - Sheldon Cooper
- Harna
- Łurzowy Kłulik
- Posty: 5588
- Rejestracja: ndz, 05 mar 2006 17:14
- nameless
- Fargi
- Posty: 330
- Rejestracja: pn, 11 cze 2007 17:07
Nigdy w żadnym sklepie nie spotkało mnie nic przykrego, żadnej złośliwości, chamstwa, ani innymi spraw, które nóż w kieszeni klienta otwierają i mają prawo.
W sklepach nie, ale bodajże wczoraj chcialem sobie kupić bilet u kierowcy autobusu: wchodzę ostatni, coby ludzi nie blokować, pieniądze odmierzone trzymam. Staję przy okienku i prosząc o ten bilet, łapę wyciągam nieco, chcąc dać kierowcy monetki do ręki, bo było ich kilka. A pan kierowca, nie patrząc mi nawet w oczy, wypalił: "Co ja mam z ręki brać? co ja pies jestem?" Mimo że zaskoczył mnie zupełnie tą... figurą retoryczną, zachowałem zimną krew i odrzekłem prawie od razu (kładąc pieniądze na deseczce), ze spokojem zupełnym, że chciałem mu tylko ułatwić. Jednak gdzieś na dnie gardła kołatał się tekst w stylu: "przecież w zęby pan chyba by tego nie wziął". Nie powiedziałem nic podobnego i w sumie dobrze. Nie mniej jednak pan kierowca 32-ójki zdumiał mnie nielicho. Gdybym jeszcze mu pod nos rękę podsunął, to i sam bym go usprawiedliwił...
//Edit
W sklepach nie, ale bodajże wczoraj chcialem sobie kupić bilet u kierowcy autobusu: wchodzę ostatni, coby ludzi nie blokować, pieniądze odmierzone trzymam. Staję przy okienku i prosząc o ten bilet, łapę wyciągam nieco, chcąc dać kierowcy monetki do ręki, bo było ich kilka. A pan kierowca, nie patrząc mi nawet w oczy, wypalił: "Co ja mam z ręki brać? co ja pies jestem?" Mimo że zaskoczył mnie zupełnie tą... figurą retoryczną, zachowałem zimną krew i odrzekłem prawie od razu (kładąc pieniądze na deseczce), ze spokojem zupełnym, że chciałem mu tylko ułatwić. Jednak gdzieś na dnie gardła kołatał się tekst w stylu: "przecież w zęby pan chyba by tego nie wziął". Nie powiedziałem nic podobnego i w sumie dobrze. Nie mniej jednak pan kierowca 32-ójki zdumiał mnie nielicho. Gdybym jeszcze mu pod nos rękę podsunął, to i sam bym go usprawiedliwił...
//Edit
Nie bój się cieni, one świadczą o tym, że gdzieś znajduje się światło. - Oscar Wilde
- Lafcadio
- Nexus 6
- Posty: 3193
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 17:57
Skoro o kierowcach autobusów to przypomina mi taką anegdotkę. Autobus odjeżdża o 17, bilety można było kupić w kasie, która jest do 16. A że ja chciałem sobie zająć miejsce to jakiś czas po 16 siedzę już na przystanku. Przyjeżdża autobus, kupuję bilet u kierowcy. Pyta mnie: "A czemu pan w kasie nie kupił?", odpowiadam, że kasa zamknięta od 16, a kierowca: "Panie, nie opowiadaj mie pan tu bajek!".
Ja mam śmiałość to panu powiedzieć, bo pan mi wie pan co pan mi może? Pan mi nic nie może. Bo ja jestem z wodociągów.
- Millenium Falcon
- Saperka
- Posty: 6212
- Rejestracja: pn, 13 lut 2006 18:27
Ja wczoraj jechałam PKSem z kierowcą, łagodnie mówiąc, lekko chamskim. Zawsze staram się siadać z przodu, bo mam chorobę lokomocyjną, więc mogłam się nasłuchać, co też on pod nosem do siebie (i to dość głośno) gada. A wyrzekał na pasażerów z bagażami, ze po cholerę oni te torby wożą, tylko blokują przejście w autobusie (PKS z gatunku tych, co bagaże się bierze ze sobą, a nie wrzuca na dół do bagażnika).
No bo te torby, to wszyscy zapewne jemu na złość...
A, i jak już, to jeszcze sobie warknę na taksówkarzy z małych miast - ceny mają takie, że jazda przez cały Lublin mnie mniej kosztuje, do tego usiłują wieźć pasażerów slalomem (i ignorują uwagi, że tu to prosto, a nie skręcać):-/.
No bo te torby, to wszyscy zapewne jemu na złość...
A, i jak już, to jeszcze sobie warknę na taksówkarzy z małych miast - ceny mają takie, że jazda przez cały Lublin mnie mniej kosztuje, do tego usiłują wieźć pasażerów slalomem (i ignorują uwagi, że tu to prosto, a nie skręcać):-/.
ŻGC
Imoł Afroł Zgredai Padawan
Scissors, paper, rock, lizard, Spock. - Sheldon Cooper
Imoł Afroł Zgredai Padawan
Scissors, paper, rock, lizard, Spock. - Sheldon Cooper
- Zanthia
- Alchemik
- Posty: 1702
- Rejestracja: czw, 11 sie 2005 20:11
- Płeć: Kobieta
Wyzale sie:
Wczoraj 11 minut spedzilam na rozmowie z facetem, ktory chcial od firmy mej zakupic kominek. Pytal o cene. Trzykrotnie mowilam grzecznie, ze nie mamy wlasnych sklepow, ze moze zobaczyc nasze produkty w *jedenastu* roznych sklepach naszych dystrybutorow w regionie, i ze moge mu podac adres i telefon najblizszego z nich, a ceny wahaja sie w zaleznosci od sklepu. Trzykrotnie slyszalam, ze moja firma to jakas dziadowska jest, ze nie mamy wlasnego sklepu. Po czym zaczal sie ze mna klocic, ze nazwy wymiarow produktow sa zle nazwane, bo w katalogu jest wysokosc, szerokosc i glebokosc, a powinny byc wysokosc, szerokosc i dlugosc.
Po 11 minutach szef, widzac moja poglebiajaca sie frustracje, podszedl, nacisnal widelki telefonu i rzekl zaskoczony: "Cos pania rozlaczylo... pewnie centrala".
Tego samego dnia wieczorem na rozmowie z rodzicami spedzilam 6 minut.
I cos w tym jest strasznie nie tak.
Wczoraj 11 minut spedzilam na rozmowie z facetem, ktory chcial od firmy mej zakupic kominek. Pytal o cene. Trzykrotnie mowilam grzecznie, ze nie mamy wlasnych sklepow, ze moze zobaczyc nasze produkty w *jedenastu* roznych sklepach naszych dystrybutorow w regionie, i ze moge mu podac adres i telefon najblizszego z nich, a ceny wahaja sie w zaleznosci od sklepu. Trzykrotnie slyszalam, ze moja firma to jakas dziadowska jest, ze nie mamy wlasnego sklepu. Po czym zaczal sie ze mna klocic, ze nazwy wymiarow produktow sa zle nazwane, bo w katalogu jest wysokosc, szerokosc i glebokosc, a powinny byc wysokosc, szerokosc i dlugosc.
Po 11 minutach szef, widzac moja poglebiajaca sie frustracje, podszedl, nacisnal widelki telefonu i rzekl zaskoczony: "Cos pania rozlaczylo... pewnie centrala".
Tego samego dnia wieczorem na rozmowie z rodzicami spedzilam 6 minut.
I cos w tym jest strasznie nie tak.
It's me - the man your man could smell like.
- Marcin Robert
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1765
- Rejestracja: pt, 20 lip 2007 16:26
- Płeć: Mężczyzna
Przypomniałem sobie, jak kilka lat temu jechałem autobusem do Krakowa (PKS-em raczej niż którąś z tych prywatnych linii). Kierowca podwoził właśnie swoich kolegów, którzy usiedli koło niego. Rozmawiali sobie o różnych "autobusiarskich" sprawach i w pewnym momencie kierowca głośno oświadczył:
Największym wrogiem kierowcy jest pasażer.
Największym wrogiem kierowcy jest pasażer.
- taki jeden tetrix
- Niezamężny
- Posty: 2048
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 20:16
Zasłyszane dziś na poczcie:
Klient: - Czy żeby zrobić wpłatę na moje konto, to ja muszę znać numer mojego konta?
Pani z obsługi: - Tak.
Klient: - A jeżeli ja nie znam tego numeru, to co?
Elektorat.
Klient: - Czy żeby zrobić wpłatę na moje konto, to ja muszę znać numer mojego konta?
Pani z obsługi: - Tak.
Klient: - A jeżeli ja nie znam tego numeru, to co?
Elektorat.
"Anyone who's proud of their country is either a thug or just hasn't read enough history yet" (Richard Morgan, Black Man)
"Jak ktoś chce sypiać ze skunksami, niech nie płacze, że mu dzieci śmierdzą" (Etgar Keret)
"Jak ktoś chce sypiać ze skunksami, niech nie płacze, że mu dzieci śmierdzą" (Etgar Keret)
- Harna
- Łurzowy Kłulik
- Posty: 5588
- Rejestracja: ndz, 05 mar 2006 17:14
- taki jeden tetrix
- Niezamężny
- Posty: 2048
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 20:16
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20008
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
A któż by się uczył na pamięć 26 cyfr? Trza se zapisać. A kartkę można zgubić. No i wtedy trza iść do banku i się spytać. Ja tak miałem ostatnio.taki jeden tetrix pisze:Zasłyszane dziś na poczcie:
Klient: - Czy żeby zrobić wpłatę na moje konto, to ja muszę znać numer mojego konta?
Pani z obsługi: - Tak.
Klient: - A jeżeli ja nie znam tego numeru, to co?
Niby można by wszystko elektronicznie... No ale skoro forum kiedyś mamelucy rozwalili, to może i do mojego konta mogliby się dobrać? Kto ich tam wie, panie...
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
Hadapi dengan senyuman.