?Lukan.z pisze:(...) Może moje opowiadanie jest naiwne, lecz trudno napisać coś na temat zła, kiedy zło w sensie filozoficznym jest właśnie naiwne. (...)
(pogrubienie moje)
Moderator: RedAktorzy
Gorze mi, gorze...!Ika pisze:Ha, ja Cię mam Betonku! Jesteś, jak Pietrzak głosił, na wiedzę odpornym. Margo pisała o swoich problemach z kompem. Nawet ja wspominałam przede chwilą mgliście o zdrowotnych. HA! Nie czytasz uważnie.
Literówka, ale to tylko literówka.Krew kapie na dywan. Już nie pamiętam wzoru, który stworzyłaś, nim przeszłaś przez drzwi nakreślone na ścianie. Przykładam palec do nadgarstka; nic już nie czuję poza upływam czasu.
Wydaje mi się, że w tym wypadku niestety zaimek w ostatnim zdaniu jest jednak potrzebny. Zapewne wyleciał ze względu na ograniczoną ilość słów.Rok upłynął od nocy, gdy mnie opuściłaś. Zostawiłaś list. Kochasz, jeszcze się spotkamy.
Powtórzenia.Całe ściany pokryłem już własną krwią. Nie zmieści się kolejny rysunek.
Wtedy, gdy wróciłem do domu późnym wieczorem, na ścianie był tylko jeden.
Tylko CO musiał być obłęd, hm? Gdzie się podział podmiot? Czas?To musiał być obłęd, dzieło schorowanej duszy. Nie znalazłem w twoich okultystycznych książkach nic podobnego.
A tutaj dobitnie ujawniają się ograniczenia Twojego warsztatu. Widać granicę pomiędzy umiejętnościami a tym, co chciałeś wyrazić. O czym mówię? Prosiłaś, napisałaś, wierzyłaś, zrobiłaś, wiedziałaś. Pięć czasowników w tej samej formie na przestrzeni trzech zdań to jednak za dużo, ma się wrażenie, jakby Autor sam się ograniczał. A przecież pole manewru jest bardzo szerokie w tym fragmencie. Jak pozbyć się czasowników? Ano, stosować imiesłowy. W tekstach początkujących twórców dość często zauważa się paranoiczny lęk przed imiesłowami, a może to po prostu wynika z nieznajomości zasad ich stosowania – niemniej warstwa językowa tekstu traci na atrakcyjności. Nie boi się debiutant stworzyć zdanie złożone z dziesięciu podrzędnych, rozwinięte na pięć linijek, zawierające siedemdziesiąt słów, niepotrzebnych dookreśleń. Nie boi się metafory piętrowej, o, nie. Ale tych imiesłowów to jednak trochę się lęka.W liście prosiłaś o wybaczenie, "teraz tego nie zrozumiesz..." napisałaś. Wierzyłaś w rzeczy dla mnie niepojęte. Zrobiłaś to sama, bo wiedziałaś, że powstrzymałbym cię przed takim szaleństwem, prawda?
Kwestia, która (fabularnie) intryguje mnie najbardziej, to: w jaki sposób bohatera mają pochować, skoro (tak jak wcześniej bohaterka) zniknie, przeszedłszy przez jakiś magiczny portal? Rozumiem, że mogą postawić mu nagrobek, ale słowo „pochować” jest w tym wypadku nie na miejscu.A teraz nie mogę dłużej żyć samotnie wśród tych ścian.
Dlatego nim się wykrwawię, muszę nakreślić ostatni symbol. To otworzy bramę.
Zostawiłem list. Niech ktoś mnie pochowa przy twoim grobie.
Żeby mogli sobie pogadać, władców mogłoby być tylko dwóch. W moim zamyśle to realizowanie założenia "Jeden ale w trzech osobach"Szczerze powiedziawszy, odniosłem wrażenie, że onych władców jest trzech tylko dlatego, ażeby mogli sobie pogawędzić w zakończeniu.
dokładnie tak jak myśliszdlaczego Adam nagle usłyszał fragment rozmowy pomiędzy tym boskim triumwiratem? Że niby mu pozwolili?
żeby poznał imię, jakie zostało mu wybraneNo, ale po co?
Propozycja imienia złożona przez jednego z władców, dotycząca wyglądu (czerwona twarz) człowieka. Propozycja nie do odrzucenia, bo reszta władców przystaje na nią. Sprawę hierarchii w Trójcy należałby rozwinąć, ale ograniczył ją limit znaków.I dlaczego, w takim przypadku, po pierwszym Adamie mamy znak zapytania?
Dokładnie tak.gdzie jest ta tytułowa cena grzechu? Że co niby? Zesłanie na ziemię?