kaj o Nieznalskiej pisze:
O czym to jest? Dla jednych o niczym, dla innych to próba obrażenia uczuć religijnych chrześcijan, dla innych dzieło krytyczne wskazujące na patologię tradycyjnego modelu roli ojca w rodzinie. Każdy tu znajdzie, to co che zobaczyć.
Obraza uczuć religijnych była w to z góry wpisana jako ryzyko zawodowe. Dziewucha chciała mieć swoje pięć minut w mediach, a rydzykowcy jej te pięć minut zapewnili. I o to od początku chodziło, moim skromnym zdaniem. Swego rodzaju kompleks Herostratesa.
kaj o Nieznalskiej pisze: Warsztat. Już w Starozytnosci istaniało rozróznienie na techne i poesija. Artyści od czasów Renesansu usilnie podkreślali, że oni to żadni wyrobnicy, a liczy się idea w umyśle arytsty.
Nadużycie. Renesans zawsze dążył do harmonijnego połączenia obu tych elementów w dziele.
kaj o Nieznalskiej pisze: Wracamy do Nieznalskiej. By wyrazić swoją ideę użyła fotografi, którą wpisała w krzyż. Wedle Alfiego to nie sztuka, bo nie popisła się warsztatem. Czy, gdyby owe meskie genitalia wyrzeźbiła perfekcyjnie w marmurze, byłoby to dzieło sztuki? Co by to niby zmieniło? IMO nic.
Zmieniłoby. Udowodniłaby, że
techne nie jest jej obca, więc mogłaby przynajmniej coś przeciwstawić oskarżeniom o obrazoburczość tematu. Dyskusja dotyczyłaby wtedy wyłącznie granic wolności w sztuce, bez możliwości zakwestionowania artyzmu.
kaj, tym razem o Malewiczu pisze: Podobnie kwadrat Malewicza. Nie ma tu popisu maestrii władania pędzlem. Ino nie to było celem artysty. Więc zarzucanie mu braku warsztatu jest chybione.
Jest taki obraz Tarasewicza (tytułu nie pomnę - reprodukowały go chyba kiedyś
Wysokie obcasy, dodatek do
Wybiórczej), w którym malarz bawił się różnymi odcieniami brązu przechodzącego w żółć, albo na odwrót. Treści żadnej. Artyzm niewątpliwy.
Moim zdaniem, w sztuce nie ma czegoś takiego, jak "czysta idea". Nie ma sztuki bez wspomnianej wyżej
techne - chociaż proporcje są sprawą dyskusyjną.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.