F 67
Moderator: RedAktorzy
- Hitokiri
- Nexus 6
- Posty: 3318
- Rejestracja: ndz, 16 kwie 2006 15:59
- Płeć: Kobieta
- Kornel_Mikołajczyk
- Sepulka
- Posty: 48
- Rejestracja: sob, 16 lut 2008 10:49
- Płeć: Mężczyzna
- flamenco108
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 2229
- Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
- Płeć: Mężczyzna
- Radioaktywny
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1706
- Rejestracja: pn, 16 lip 2007 22:51
- Marcin Robert
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1765
- Rejestracja: pt, 20 lip 2007 16:26
- Płeć: Mężczyzna
- Ebola
- Straszny Wirus
- Posty: 12009
- Rejestracja: czw, 07 lip 2005 18:35
- Płeć: Nie znam
- Radioaktywny
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1706
- Rejestracja: pn, 16 lip 2007 22:51
Dziwne, czemu nikt nie komentuje? O_o
Cóż, w takim razie będę musiał zacząć, choć mój komentarz chyba zbyt rozbudowany nie będzie.
Kobieta w czerni - świetny, elegancki tekst, łatwy i przyjemny w odbiorze. Nie mam wprawdzie pojęcia, gdzie tu jest fantastyka, ale niemniej bardzo mi się podobało.
Papier przyjmie wszystko - połączenie space opery i groteski - no tego jeszcze nie przerabiałem^^ Obie konwencje bardzo zgrabnie ze sobą splecono, tworząc wciągającą opowieść, co więcej, pomimo tematyki s-f nie zostałem zalany naukową terminologią, co jest bardzo miłe^^ Co prawda mam wrażenie, że autor nie bardzo wiedział, jak skończyć; mimo to opowiadanie zdecydowanie na plus;-)
Tyle na razie ode mnie. Ale kurczę, dziwnie być jednym z pierwszym komentujących, kiedy zazwyczaj jestem jednym z ostatnich;-D
Cóż, w takim razie będę musiał zacząć, choć mój komentarz chyba zbyt rozbudowany nie będzie.
Kobieta w czerni - świetny, elegancki tekst, łatwy i przyjemny w odbiorze. Nie mam wprawdzie pojęcia, gdzie tu jest fantastyka, ale niemniej bardzo mi się podobało.
Papier przyjmie wszystko - połączenie space opery i groteski - no tego jeszcze nie przerabiałem^^ Obie konwencje bardzo zgrabnie ze sobą splecono, tworząc wciągającą opowieść, co więcej, pomimo tematyki s-f nie zostałem zalany naukową terminologią, co jest bardzo miłe^^ Co prawda mam wrażenie, że autor nie bardzo wiedział, jak skończyć; mimo to opowiadanie zdecydowanie na plus;-)
Tyle na razie ode mnie. Ale kurczę, dziwnie być jednym z pierwszym komentujących, kiedy zazwyczaj jestem jednym z ostatnich;-D
There are three types of people - those who can count and those who can't.
MARS!!!
W pomadkach siedzi szatan!
MARS!!!
W pomadkach siedzi szatan!
- Kruger
- Zgred, tetryk i maruda
- Posty: 3413
- Rejestracja: pn, 29 wrz 2008 14:51
- Płeć: Mężczyzna
Przeczytałem wszystkie. Faktycznie numer niezły, teksty łykam wszystkie.
Ale IMHO (degustibus, wiadomo) wygrywa wsio i kasuje mój imiennik Daniel Greps. Gratki Niewiem, naprawdę super opowiadanie, ubawiłem się. Bardzo mi się podobało.
Ale IMHO (degustibus, wiadomo) wygrywa wsio i kasuje mój imiennik Daniel Greps. Gratki Niewiem, naprawdę super opowiadanie, ubawiłem się. Bardzo mi się podobało.
"Trzeba się pilnować, bo inaczej ani się człowiek obejrzy, a już zaczyna każdego żałować i w końcu nie ma komu w mordę dać." W. Wharton
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA
- flamenco108
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 2229
- Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
- Płeć: Mężczyzna
Zacznę od tego, że ten numer naprawdę obfituje w niezłe opowiadania. Właściwie wszystkie mi się podobały, choć oczywiście jedne bardziej, inne mniej.
W komentarzach spojleruję, zatem w razie czego proszę adminów o reakcję - jednak tu chyba można?
O babach, co z wody wylazły
Śmiszny tekst. Napisany żywo, z biglem, dobre przekomarzanki dialogowe. Bazujący na dobrze znanym schemacie obśmiewania prowincjonalności prowincjonalnej, milczącej większości, ale nie szkodzi, jeżeli zrobione to jest dobrze, to można wybaczyć. Szczególnie, że te nimfy zostały odmalowane smakowicie i we właściwych hmm... proporcjach. Pochwała dla autorki za dogłębne zrozumienie prostej, męskiej natury. Znakomity dobór "środków", by trafić w męską część czytelnictwa. Choć jako ta męska część chętniej widziałbym te nimfy porwane i wywiezione gdzieś do domów uciech w praworządnych Niemczech - skoro już nie mogą służyć jako dziwo-wisko. Proszę pamiętać, że prosty człowiek, jak ma okazję, to potrafi złapać interes. Dlatego zakończenie zupełnie niezgodne z męską naturą - raczej powinni je odłowić i schować w jakiej stodole, żeby potem niecnie wykorzystywać. Jednakowoż albowiem za całokształt: Plusik.
Poza światem
Noooo... Moja ulubiona space-opera. Zawsze, Savikolu, wszędzie. To nie o to chodzi, żeby sięgać po jakichś amerykańskich spaceoperowców, tylko żeby pragnąć rodzimych. Bardzo fajne opowiadanie, ale zarzucam mu, że zakończenie nie dorasta do początku. Stąd moja uwaga o Twojej powieści, Savikolu - po prostu zacząłem ją czytać chwilę po zakończeniu lektury tego opowiadania.
Co dalej? Karcer w pierwszej chwili przypomniał mi inną space-operę, do której należy aspirować, czyli Dominium Solarne (o, niech Kołodziejczak wyłysieje za to, że nie pisze następnych takich powieści!). Nazwa bazy rebelianckiej "Mandela" trąci myszką - równie dobrze mogłeś ją nazwać "Walesa", bo dziś z obu taki sam symbol. A historia ich zweryfikuje zapewne dość surowo, oczywiście, w opisywanej przez Ciebie dość odległej przyszłości.
Za to bardzo interesujący koncept z przestrzenią wirtualną. Plusik.
Trill i magiczna fasola
Zdziwiony jestem, ale mi się podobało. Niewiara mi zadrżała co prawda, gdy przeczytałem o księżycowym płatowcu (ile hektarów musiałyby mieć skrzydła?), ale rekompensuje to ciekawostka etnograficzna. Mianowicie problem zbliżającego się konfliktu upadającego młodego imperium ze wschodzącym imperium starym nie znajduje się jeszcze na pierwszym miejscu polskich fantastów. Dotychczas nie zetknąłem się z tym ładnym porównaniem windy do magicznej fasoli, albo zapomniałem. Plusik. Trochę mi niewiara zadrżała w związku z prymitywnie prostą intrygą, zatrącającą o DEM. Poza tym, na ile osądzam Chińczyków, to nie daliby się tak łatwo wykołować i w ostatniej chwili wykołowaliby Amerykanów.
Brudna sprawa
No tak. To opowiadanie nie jest moim faworytem, ale to tylko i wyłącznie degustibus, zapewne ten sam, który czyni je najlepszym dla innych - ja niespecjalnie lubię purnonsens - i to jedyna przyczyna. Czy raczej surrealizm? Jednak konsekwencja autora w wycinaniu literek skłoniła mnie do głuchego pomruku, który od biedy można by nazwać śmiechem. W głębszym oddaniu się skurczom przepony przeszkadzały mi szare komórki, które zastanawiały się, czy wycinał literki ręcznie, czy może przez znajdź-zamień?
Opowiadanie zaczyna się niczym czarny kryminał... Ale co ja będę pisał farmazony. To zapewne najlepiej przemyślany i dopracowany tekst z całego zestawu. Gratulacje. Plusik.
Papier przyjmie wszystko
Znowu plusik za space-operę. Fajnie się rozkręcało. Ale nie zrozumiałem, o co chodziło z tym papierowym przekleństwem. Trochę niewiara mi drżała podczas lektury opisów działania biurokracji podczas ratowania środowiska - skłonny byłbym sądzić, że po dobrze wskazanej aferze podjęto by odpowiednie działania, po których rezultaty byłyby jeszcze gorsze i gorsze, ale w raportach wyglądałoby to coraz lepiej. Że nie wspomnę w ogóle o papierze.
Kobieta w czerni
Ze wszystkich opowiadań, które mi się w tym numerze podobały, to dostaje najmniej punktów. A to dlatego, że nie zauważyłem tam fantastyki. Facio, co wygląda jak kobieta, w końcu w mrocznych zakamarkach klubu dla nuworyszy, nie wykracza poza możliwość tu i teraz. Sam tekst interesujący, znowu - chociażby z powodów etnograficznych. Jak zwykle wschodnia literatura brzmi szczerze i wprost o marzeniach prostego ludu (czarnego luda ;-)?).
Człowiek w Masce
Tutaj mam problem, albowiem chyba trochę nie zrozumiałem. Mówię po jednokrotnym czytaniu. Nie załapałem, skąd się wzięli ci maskownicy - ze śmieci, czy z gwiazd, czy z mutacji? Bardzo podobała mi się stylizacja na początku opowiadania, te kapelusze, kamienice, od razu zatrąciło fantastyką lat 50-tych. Szkoda, że nie kontynuowałeś, bo klimat się "złamał". A właściwie, chyba kontynuowałeś, ale jakby słabiej. Jeżeli to efekt niezamierzony, to minusik za lokowanie akcji za granicą bez potrzeby - taki degustibus.
Jak już rzekłem jednakowoż, zestaw opowiadań dostarczył mi rozrywki i przyjemności z czytania.
W komentarzach spojleruję, zatem w razie czego proszę adminów o reakcję - jednak tu chyba można?
O babach, co z wody wylazły
Śmiszny tekst. Napisany żywo, z biglem, dobre przekomarzanki dialogowe. Bazujący na dobrze znanym schemacie obśmiewania prowincjonalności prowincjonalnej, milczącej większości, ale nie szkodzi, jeżeli zrobione to jest dobrze, to można wybaczyć. Szczególnie, że te nimfy zostały odmalowane smakowicie i we właściwych hmm... proporcjach. Pochwała dla autorki za dogłębne zrozumienie prostej, męskiej natury. Znakomity dobór "środków", by trafić w męską część czytelnictwa. Choć jako ta męska część chętniej widziałbym te nimfy porwane i wywiezione gdzieś do domów uciech w praworządnych Niemczech - skoro już nie mogą służyć jako dziwo-wisko. Proszę pamiętać, że prosty człowiek, jak ma okazję, to potrafi złapać interes. Dlatego zakończenie zupełnie niezgodne z męską naturą - raczej powinni je odłowić i schować w jakiej stodole, żeby potem niecnie wykorzystywać. Jednakowoż albowiem za całokształt: Plusik.
Poza światem
Noooo... Moja ulubiona space-opera. Zawsze, Savikolu, wszędzie. To nie o to chodzi, żeby sięgać po jakichś amerykańskich spaceoperowców, tylko żeby pragnąć rodzimych. Bardzo fajne opowiadanie, ale zarzucam mu, że zakończenie nie dorasta do początku. Stąd moja uwaga o Twojej powieści, Savikolu - po prostu zacząłem ją czytać chwilę po zakończeniu lektury tego opowiadania.
Co dalej? Karcer w pierwszej chwili przypomniał mi inną space-operę, do której należy aspirować, czyli Dominium Solarne (o, niech Kołodziejczak wyłysieje za to, że nie pisze następnych takich powieści!). Nazwa bazy rebelianckiej "Mandela" trąci myszką - równie dobrze mogłeś ją nazwać "Walesa", bo dziś z obu taki sam symbol. A historia ich zweryfikuje zapewne dość surowo, oczywiście, w opisywanej przez Ciebie dość odległej przyszłości.
Za to bardzo interesujący koncept z przestrzenią wirtualną. Plusik.
Trill i magiczna fasola
Zdziwiony jestem, ale mi się podobało. Niewiara mi zadrżała co prawda, gdy przeczytałem o księżycowym płatowcu (ile hektarów musiałyby mieć skrzydła?), ale rekompensuje to ciekawostka etnograficzna. Mianowicie problem zbliżającego się konfliktu upadającego młodego imperium ze wschodzącym imperium starym nie znajduje się jeszcze na pierwszym miejscu polskich fantastów. Dotychczas nie zetknąłem się z tym ładnym porównaniem windy do magicznej fasoli, albo zapomniałem. Plusik. Trochę mi niewiara zadrżała w związku z prymitywnie prostą intrygą, zatrącającą o DEM. Poza tym, na ile osądzam Chińczyków, to nie daliby się tak łatwo wykołować i w ostatniej chwili wykołowaliby Amerykanów.
Brudna sprawa
No tak. To opowiadanie nie jest moim faworytem, ale to tylko i wyłącznie degustibus, zapewne ten sam, który czyni je najlepszym dla innych - ja niespecjalnie lubię purnonsens - i to jedyna przyczyna. Czy raczej surrealizm? Jednak konsekwencja autora w wycinaniu literek skłoniła mnie do głuchego pomruku, który od biedy można by nazwać śmiechem. W głębszym oddaniu się skurczom przepony przeszkadzały mi szare komórki, które zastanawiały się, czy wycinał literki ręcznie, czy może przez znajdź-zamień?
Opowiadanie zaczyna się niczym czarny kryminał... Ale co ja będę pisał farmazony. To zapewne najlepiej przemyślany i dopracowany tekst z całego zestawu. Gratulacje. Plusik.
Papier przyjmie wszystko
Znowu plusik za space-operę. Fajnie się rozkręcało. Ale nie zrozumiałem, o co chodziło z tym papierowym przekleństwem. Trochę niewiara mi drżała podczas lektury opisów działania biurokracji podczas ratowania środowiska - skłonny byłbym sądzić, że po dobrze wskazanej aferze podjęto by odpowiednie działania, po których rezultaty byłyby jeszcze gorsze i gorsze, ale w raportach wyglądałoby to coraz lepiej. Że nie wspomnę w ogóle o papierze.
Kobieta w czerni
Ze wszystkich opowiadań, które mi się w tym numerze podobały, to dostaje najmniej punktów. A to dlatego, że nie zauważyłem tam fantastyki. Facio, co wygląda jak kobieta, w końcu w mrocznych zakamarkach klubu dla nuworyszy, nie wykracza poza możliwość tu i teraz. Sam tekst interesujący, znowu - chociażby z powodów etnograficznych. Jak zwykle wschodnia literatura brzmi szczerze i wprost o marzeniach prostego ludu (czarnego luda ;-)?).
Człowiek w Masce
Tutaj mam problem, albowiem chyba trochę nie zrozumiałem. Mówię po jednokrotnym czytaniu. Nie załapałem, skąd się wzięli ci maskownicy - ze śmieci, czy z gwiazd, czy z mutacji? Bardzo podobała mi się stylizacja na początku opowiadania, te kapelusze, kamienice, od razu zatrąciło fantastyką lat 50-tych. Szkoda, że nie kontynuowałeś, bo klimat się "złamał". A właściwie, chyba kontynuowałeś, ale jakby słabiej. Jeżeli to efekt niezamierzony, to minusik za lokowanie akcji za granicą bez potrzeby - taki degustibus.
Jak już rzekłem jednakowoż, zestaw opowiadań dostarczył mi rozrywki i przyjemności z czytania.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.