Perypetie szkolne, przedszkolne i zaszkolne też

czyli nic konkretnego, za to do wszystkiego

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Albiorix
Niegrzeszny Mag
Posty: 1768
Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44

Post autor: Albiorix »

Młodzik pisze:A skoro już wracamy do tematów szkolnych...
Przy okazji matur dowiedziałem się, że dużo osób zamiast pisać prezentacje to je zwyczajnie kupowało.
Przeraziło mnie to bardzo.
Czemu przeraziło?

Głupsi ludzie => mniejsza konkurencja na rynku pracy, jupiii :)

edit: cytat
nie rozumiem was, jestem nieradioaktywny i nie może mnie zniszczyć ochrona wybrzeża.

Awatar użytkownika
Młodzik
Yilanè
Posty: 3687
Rejestracja: wt, 10 cze 2008 14:48
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Młodzik »

Bo ja, Albiorixie szkołę traktuję bardzo serio :). Nie mieści mi się w głowie, jak ktoś może robić coś takiego. Kiedyś by to nie przeszło.

Edit: Wrrróć! Kiedyś przechodziły podobne rzeczy (ściągi schowane w kanapkach podawanych przez mamy).

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

hundzia pisze:
Młodzik pisze:Wiesz, hundziu, sprzedawanie wypracowań też nie było zbyt chwalebne. Ale przytyka motyka gracy.
Ale przynajmniej sama je napisałam, co za tym idzie, zapłacono mi za dzieło :P Podobnie mało chwalebne jest pisanie bryków i omówień lektur dla maturzystów?
A dlaczego niechwalebne? Na studiach udostępniałam swoje notatki z historii literatury - to nieetyczne? Streszczenia lektur to były. Potem z przyjaciółmi pisywałam takie opracowania dla uczniów liceum - nawet parę wydano. Legalnie, zatem. Nadal się ukazują takie opracowania przecież. I w necie tego też trochę jest.


edit:
Albiorix pisze:Głupsi ludzie => mniejsza konkurencja na rynku pracy, jupiii :)
Zaraz tam głupsi. Bardziej zaradni. :P
Konkurencyjni, znaczy. :)))
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Młodzik
Yilanè
Posty: 3687
Rejestracja: wt, 10 cze 2008 14:48
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Młodzik »

Bardziej miałem na myśli odrabianie za kogoś pracy domowej. Udostępnianie notatek nie jest niczym złym :P.

A nie powiedziałbym, że ci ludzie są konkurencyjni. W końcu kasa może się skończyć XD.

Awatar użytkownika
hundzia
Złomek forumowy
Posty: 4054
Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
Płeć: Kobieta

Post autor: hundzia »

Idąc tym tokiem myślenia, zapewne pożyczą kasę od rodziców lub wyszabrują w inny sposób. W końcu są zaradni :P
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Bardziej miałem na myśli odrabianie za kogoś pracy domowej. Udostępnianie notatek nie jest niczym złym :P.
A ja, Młodziku, nie widzę różnicy. Na filologii student winien czytać lektury, nie streszczenia. Czyli odrabiałam za kolegów i koleżanki zadanie domowe. Tyle, że nie pisemne. :)))
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Młodzik
Yilanè
Posty: 3687
Rejestracja: wt, 10 cze 2008 14:48
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Młodzik »

Bo nie powiedziałaś o jakie notatki chodzi :) Gdyby to był wykład to co innego.
Jeśli o mnie chodzi, zawsze unikałem ściągania pracy domowej, czy ściągania na klasówkach.
Pracę domową odrabiałem, albo nie odrabiałem. Klasówkę pisałem samodzielnie, albo prawie nic nie napisałem. Lekturę czytałem, albo nie czytałem.

Awatar użytkownika
Soi
Psztymulec
Posty: 936
Rejestracja: ndz, 26 paź 2008 20:36
Płeć: Kobieta

Post autor: Soi »

To może ja się pochwalę, że udało mi się dziś zdobyć wszystkie możliwe oceny, no, oprócz celującej.
Dziwne uczucie, ambiwalentnie mi. o.O'

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

No, jak nie powiedziałam?
ja pisze:Na studiach udostępniałam swoje notatki z historii literatury - to nieetyczne? Streszczenia lektur to były.
:P
Nie uważałam tego za niechwalebne. Ot, dzieliłam się po prostu, nie robiłam z tego problemu.
Eliminowałam również konkurencję do stypendium, choć wtedy nie zdawałam sobie sprawy. Jest różnica w wiedzy zdobytej ze źródła i z drugiej ręki => wiedziałam więcej, miałam lepsze oceny, dostawałam stypendium naukowe. :)))
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Karola
Mormor
Posty: 2032
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 23:07

Post autor: Karola »

No-qanek pisze:Karolu, ale w takim razie to trzeba robić na zasadzie uczciwości, a nie wychowywanie: ty mi podkradasz, ja ci podkradnę i tak jest fajnie.
No to w ten właśnie sposób działają teraz rodzice Młodzika: ty wyciągałeś od nas, teraz my wyciągamy od ciebie :)
Indiana Jones miał brata. Nieudacznika rodem z Hiszpanii. Imię brata nieudacznika brzmiało Misco. Misco Jones.

Awatar użytkownika
Laris
Psztymulec
Posty: 916
Rejestracja: czw, 11 gru 2008 18:25

Post autor: Laris »

Bo ja, Albiorixie szkołę traktuję bardzo serio :).
Popełniasz, IMO, ogromny błąd. :P Szkoła już przestała być miejscem, w którym dowiadujemy się czegoś nowego (wyjątkiem są osoby, których horyzonty szerokie są, jak horyzonty feldmarszałka Keitla. Zainteresowanych odsyłam do anegdoty opowiadającej o tym), a stała się miejscem, gdzie tłumy uczniów bezmyślnie klepią pańszczyznę w określony sposób.
Moja średnia ledwie dobija do 3.0, czego się nie wstydzę. Jestem leniwą bestią, zwłaszcza, gdy moja praca jest całkowicie bezowocna. Czy dostanę glana, czy szóstkę, stan przydatnej mi wiedzy pozostaje dokładnie taki sam.
W liceum ostatecznie utwierdziłem się w przekonaniu, że moim jedynym i podstawowym celem jest dotarcie do matury i zrozumienie mechanizmu, pozwalającego mi zaliczyć ją możliwie jak najlepiej. Cała reszta traci na znaczeniu. Po co mi wysoka średnia w pierwszej klasie? Za to mi nikt nie płaci, satysfakcji z tego nie mam żadnej. Więc po co?
To samo tyczy się drugiej klasy. I trzeciej.
To już nie jest gimnazjum, gdzie przy wyborze szkoły trzeba było liczyć się z tym, że liczą się nie tylko dobrze napisane testy, ale również osiągnięcia (całkiem znaczne w moim przypadku) i oceny. Na studiach nikt nie będzie patrzył, jaką miałem średnią w liceum. Mało kogo to w ogóle obchodzi, bo liczy się to, jak napisałem maturę.
I tyle.
Elitarne gimnazja i spora część liceów to jeden wielki wyścig szczurów. Wytrwają najsilniejsi, a słabi i nieprzystosowani odpadną, albo popadną w niełaskę (jak ja).
A potem dziw wielki, że zwiększa się liczba samobójstw wśród młodzieży, że młodzież coraz wcześniej sięga po alkohol i używki wszelakie. A jak ma niby odreagować debilizm, którym MEN bombarduje nas z zaciekłością hitlerowskiego Luftwaffe?
Najmniej pamiętam zajęcia w szkole,
bo żaden z nas się tam nie nadawał.
Awantura - Pokolenie nienawiści

Awatar użytkownika
Młodzik
Yilanè
Posty: 3687
Rejestracja: wt, 10 cze 2008 14:48
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Młodzik »

Małgorzato, nie czytałem uważnie. Wybacz.
Laris pisze:Szkoła już przestała być miejscem, w którym dowiadujemy się czegoś nowego
Nie wiem jak ty, ale ja nie wyssałem równań kwadratowych i moli z mlekiem matki :P.
Nie rozumiem takiego buntowniczego nastawienia do szkoły - przecież nikt cie nie zmusza do kończenia liceum.
Zgadzam się z moimi rodzicami, że ta reforma AWSu to było najgorsze, co mogło spotkać polską edukację (reforma PO, o ile sie orientuję, jest jeszcze gorsza). Od przybytku głowa nie boli. Dodatkowo wtedy tak uczono, że moi rodzice po tylu latach pamiętają rzeczy, których ja już nie pamiętam (albo po prostu są geniuszami).
Oczywiście, oceny nie są ważne, mogą coś znaczyć tylko dla ucznia (bo myślałem, że się nauczyłem, a tutaj gała; co jest źle?). Na matematyce przez całe liceum niespecjalnie błyszczałem, ale z tej, pożal się Boże, podstawowej matury doliczyłem się prawie maksa. Raczej nie wszyscy będą mieli taki wynik, mimo że matematyka była łatwa.
Natomiast jeśli chodzi o naukę, zawsze to lepiej nauczyć się na klasówkę, niż przed maturą wkuwać właściwie nowy materiał (bo jak człowiekowi przez trzy lata nie chciało się uczyć...).

Awatar użytkownika
Hitokiri
Nexus 6
Posty: 3318
Rejestracja: ndz, 16 kwie 2006 15:59
Płeć: Kobieta

Post autor: Hitokiri »

Młodzik pisze:A skoro już wracamy do tematów szkolnych...
Przy okazji matur dowiedziałem się, że dużo osób zamiast pisać prezentacje to je zwyczajnie kupowało.
Przeraziło mnie to bardzo.
Dwa dni temu włączyłam gg i pisze do mnie jakiś nieznajomy z zapytaniem: czy nie znam kogoś, kto potrzebuje pracę licencjacką, magisterską, inżynierską, albo jakąkolwiek inną i jak znam to prosiłby o namiary. Później dodał jeszcze, że za każdą taką osobę, zapłaci mi stówę (ehe... a świnie latają - pomyślałam sobie).
Sama osobiście też znam osobę, która licencjatki za kasę pisze. Prezentacje na maturę też.
Młodzik pisze:Natomiast jeśli chodzi o naukę, zawsze to lepiej nauczyć się na klasówkę, niż przed maturą wkuwać właściwie nowy materiał (bo jak człowiekowi przez trzy lata nie chciało się uczyć...).
W liceum nie uczyłam się prawie wcale, niemal co roku byłam z czegoś zagrożona (zwłaszcza z przedmiotów ścisłych), a maturę zdałam, a z wyników, oprócz jednego przedmiotu, jestem zadowolona. Właściwie, to do matury to ja się też prawie, że nie uczyłam; ot, tylko odświeżałam wiadomości, ale i to pod warunkiem, że mi się chciało. Tak więc tak też można dać radę :)

Chociaż zapewne, gdybym musiała pisać matematykę, pewnie usiadłabym do niej na długo, przed maturą.
"Ale my nie będziemy teraz rozstrzygać, kto pracuje w burdelu, a kto na budowie"
"Ania, warzywa cię szukały!"

Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!

Awatar użytkownika
Młodzik
Yilanè
Posty: 3687
Rejestracja: wt, 10 cze 2008 14:48
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Młodzik »

Ano, też sobie obiecywałem, że do matury się pouczę, a wyszło jak zwykle.

Awatar użytkownika
Ilt
Stalker
Posty: 1930
Rejestracja: pt, 02 paź 2009 15:45

Post autor: Ilt »

Hitokiri pisze: Dwa dni temu włączyłam gg i pisze do mnie jakiś nieznajomy z zapytaniem: czy nie znam kogoś, kto potrzebuje pracę licencjacką, magisterską, inżynierską, albo jakąkolwiek inną i jak znam to prosiłby o namiary. Później dodał jeszcze, że za każdą taką osobę, zapłaci mi stówę (ehe... a świnie latają - pomyślałam sobie).
Sama osobiście też znam osobę, która licencjatki za kasę pisze. Prezentacje na maturę też.
Ciekawe. Pisanie prac licencjackich i wyżej nie jest czymś, do czego się szuka chętnych. To klienci mają szukać ciebie. No chyba, że chce się zarabiać na tym grosze lub nie ma się poczucia własnej wartości i chce się zarabiać na tym grosze. Czy wspominałem już o groszach? Poza tym, ludzie ciągnący na tym kasę nie mówią, że piszą komuś prace, a deklarują się jako sekretarze, zbierający i segregujący wskazane materiały. To, że taki sekretarz, za którego usługi płaci się krocie, w ramach rozrywki intelektualnej napisze sobie pracę i zostawi w widocznym miejscu, a pracodawca ją ukradnie bez wiedzy sekretarza, to już zupełnie inna sprawa...
The mind is not a vessel to be filled but a fire to be kindled.

ODPOWIEDZ