Lato
Moderator: RedAktorzy
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Nie mam alergii, suchej skóry, fotofobii, słabego serca, etc.
Ergo: owady mi nie przeszkadzają (w życiu nie miałam żadnego w staniku, raz - pasikonika pod koszulką, bo mi absztyfikant wrzucił, taka próba podrywu), słońce i światło w ogólności napawa mnie optymizmem, ciemne okulary noszę, jak nie zapomnę, gdzie je porzuciłam, ale bez ciemnych okularów też mi dobrze, skóra mi się ładnie opala (odpowiednio żółtawa karnacja zimą, latem jak znalazł, ciemnieje), w cieple się nie męczę, pocę się normalnie, higienę utrzymuję za pomocą prysznica rano i wieczorem oraz kosmetyków w tzn. międzyczasie. Poza tym - kąpię się w akwenach otwartych nie przejmując się specjalnie ich czystością - dopóki nie wyglądają na ściek i nie cuchną, NOPE.
Z owoców najbardziej lubię truskawki i arbuzy - a te występują latem (zasadniczo, chodzi o cenę - zimą arbuzy i truskawki też można dostać, ale drogie i raczej niesmaczne).
Zimą marznę umiarkowanie, ale nie lubię marznąć wcale, więc nie lubię. Nieobecność owadów jest fałszem - zimą się lęgną u mnie biedronki i pająki (latem chyba wychodzą, bo ich nie ma), pojawiają się mole (spożywcze) również. Nie można się kąpać w akwenach otwartych, bo jest za zimno (morsem nie jestem i nigdy nie będę). Okulary PS są niezbędne, gdy spadnie śnieg - światło razi w oczy z góry i z dołu. O ile, rzecz jasna, spada śnieg, co w Twierdzy nie jest regułą. Poza tym jest mokro i szaro, brak jasnego światła wprawia mnie w przygnębienie.
Długie noce nie są plusem - ludzie nie chodzą spać o zmierzchu, więc to żadna różnica, hałasują tak samo.
A niebezpieczne owady i gady nie występują w mieście, a w Polsce w ogólności - w niewielu miejscach, więc ukąszenie przez żmiję zygzakowatą czy turkucia podjadka nie jest jakoś szczególnie prawdopodobne. Kleszcze, owszem, ale to się daje leczyć, więc nie żyję w strachu latem, nie oddycham z tego powodu z ulgą w zimie.
Znaczy, lato i tyle. :P
edit: Komunikację miejską porzuciłam dla roweru, więc wisi mi, kto się myje, a kto nie. Ci, co się nie myją, zimą również cuchną okrutnie.
Ergo: owady mi nie przeszkadzają (w życiu nie miałam żadnego w staniku, raz - pasikonika pod koszulką, bo mi absztyfikant wrzucił, taka próba podrywu), słońce i światło w ogólności napawa mnie optymizmem, ciemne okulary noszę, jak nie zapomnę, gdzie je porzuciłam, ale bez ciemnych okularów też mi dobrze, skóra mi się ładnie opala (odpowiednio żółtawa karnacja zimą, latem jak znalazł, ciemnieje), w cieple się nie męczę, pocę się normalnie, higienę utrzymuję za pomocą prysznica rano i wieczorem oraz kosmetyków w tzn. międzyczasie. Poza tym - kąpię się w akwenach otwartych nie przejmując się specjalnie ich czystością - dopóki nie wyglądają na ściek i nie cuchną, NOPE.
Z owoców najbardziej lubię truskawki i arbuzy - a te występują latem (zasadniczo, chodzi o cenę - zimą arbuzy i truskawki też można dostać, ale drogie i raczej niesmaczne).
Zimą marznę umiarkowanie, ale nie lubię marznąć wcale, więc nie lubię. Nieobecność owadów jest fałszem - zimą się lęgną u mnie biedronki i pająki (latem chyba wychodzą, bo ich nie ma), pojawiają się mole (spożywcze) również. Nie można się kąpać w akwenach otwartych, bo jest za zimno (morsem nie jestem i nigdy nie będę). Okulary PS są niezbędne, gdy spadnie śnieg - światło razi w oczy z góry i z dołu. O ile, rzecz jasna, spada śnieg, co w Twierdzy nie jest regułą. Poza tym jest mokro i szaro, brak jasnego światła wprawia mnie w przygnębienie.
Długie noce nie są plusem - ludzie nie chodzą spać o zmierzchu, więc to żadna różnica, hałasują tak samo.
A niebezpieczne owady i gady nie występują w mieście, a w Polsce w ogólności - w niewielu miejscach, więc ukąszenie przez żmiję zygzakowatą czy turkucia podjadka nie jest jakoś szczególnie prawdopodobne. Kleszcze, owszem, ale to się daje leczyć, więc nie żyję w strachu latem, nie oddycham z tego powodu z ulgą w zimie.
Znaczy, lato i tyle. :P
edit: Komunikację miejską porzuciłam dla roweru, więc wisi mi, kto się myje, a kto nie. Ci, co się nie myją, zimą również cuchną okrutnie.
So many wankers - so little time...
- ElGeneral
- Mistrz Jedi
- Posty: 6089
- Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
- ElGeneral
- Mistrz Jedi
- Posty: 6089
- Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36
Bo ty, Małgorzato, jesteś ssak podzwrotnikowy, a ja - niestety! - polarny ssak jestem :-(((...Małgorzata pisze:A mnie wtedy przyjemnie ciepło. Nie ruszam się, rozleniwiam. Myślenie nie jest konieczne. Kiedy w zimie temperatura spada do -15C, to też się wyłącza myślenie i zalega przy kaloryferze czy innym grzejniku.
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
Ech, ludzie. Dla mnie odpowiednia jest temperatura od 15 stopni w dół.
Zimą nigdy się nie przeziębiłam mimo maksymalnego wygogolenia, latem owszem, zdarzało się. Przy -20 stopniach zdarzało mi się jeździć na rowerze (kiedy jeszcze uprawiałam takie zboczenie jak jazda na rowerze). Takie lato jak tegoroczne to dla mnie zabójstwo na raty.
Minionej zimy nawet postanowiłam kupić sobie czapkę. Jednakowoż przy wysiadaniu z tramwaju skręciłam sobie nogę z pęknięciem kości oraz uszkodzeniem torebki stawowej, więc nie kupiłam. I jakoś wcale nie było mi zimno.
Jeszcze trochę i Mać Natura przygotuje temperatury dla mnie.
<nadzieja mode on>
Zimą nigdy się nie przeziębiłam mimo maksymalnego wygogolenia, latem owszem, zdarzało się. Przy -20 stopniach zdarzało mi się jeździć na rowerze (kiedy jeszcze uprawiałam takie zboczenie jak jazda na rowerze). Takie lato jak tegoroczne to dla mnie zabójstwo na raty.
Minionej zimy nawet postanowiłam kupić sobie czapkę. Jednakowoż przy wysiadaniu z tramwaju skręciłam sobie nogę z pęknięciem kości oraz uszkodzeniem torebki stawowej, więc nie kupiłam. I jakoś wcale nie było mi zimno.
Jeszcze trochę i Mać Natura przygotuje temperatury dla mnie.
<nadzieja mode on>
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.
- Mara
- Stalker
- Posty: 1888
- Rejestracja: ndz, 12 cze 2005 12:31
- ElGeneral
- Mistrz Jedi
- Posty: 6089
- Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36
Wiesz, nimfo, byłem kiedyś na kursie (stacje radiolokacyjne) we Włodzimierzu pod Moskwą. Miałem trzydzieści lat mniej. W zimie temperatury spadały poniżej 30 stopni C, a nocami bywało gorzej. Jak się splunęło, to ślina zamarzała z trzaskiem w powietrzu, a Rosjanie życzliwie doradzali, żeby nie siusiać na mające metalowe wsporniki latarnie, na przykład.
Ale było fajnie!
Ale było fajnie!
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.
-
- Nexus 6
- Posty: 3388
- Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45
Hmmm, mordo Ty moja? ;)ElGeneral pisze:Xiri! Daj pyska!
Nie: Daj pysk!
Chociaż w sumie nie... 12 stopni maks, no dobra, niech będzie 15. Powyżej mój mózg z kolei się zaczyna przegrzewać. Chyba przeprowadzę się do nimfy na bagna, o ile starczy miejsca, bo Generał pewnie już zajął najlepsze nisze.
Marcin Robert
Świetne argumenty. Fakt, najlepszych wrażeń doznaje chyba fotograf w górach, jako dobry obserwator. O każdej porze roku są one inne, lecz zawsze piękne.
Margo
Również nie mam alergii, suchej skóry, słabego serca, tylko ta fotofobia jako skutek uboczny wampiryzmu ;) Jestem po prostu takim typem człowieka, że fatalnie się latem czuję. Im niższa temperatura, jak na polskie warunki i mniej słońca, tym lepiej.
Owady wpadają w różne miejsca pod ubranie, bo dużo jeżdżę na rowerze i biegam. To prawdziwa zakała. Latem bez okularów na rower nie ma się po co wybierać - w moich leśno-polnych okolicach - chyba że się ma lusterko i można wyciągać muszki z oka. Czasem podjeżdżam do lusterek zaparkowanych samochodów i się głupio czuję - ludzie z okien myślą pewnie, że chcę zwinąć radio. Mama zawsze twierdziła, że słońce daje radość, życie, pozytywne myślenie, siły witalne - w przypadku pewnej grupy ludzi jest wręcz odwrotnie. Karnacja... cóż, jestem prawie jak albinoska, na zdjęciach wyglądam, jakbym miała białą skórę. Strasznie wrażliwą na słońce, do tego się jeszcze nie opala. Maskuję tę bladość, pijąc soki z marchwi.
Zimą biedronek brak, ale są pająki. Jednak uwielbiam pająki, szczególnie kosarze - są śliczne i ponoć przynoszą szczęście. Śnieg zimą razi w słoneczne dni, bo biały kolor odbija 100% promieni słonecznych (99,8% dokładnie chyba). Jak jest pochmurno, oczy nie czują dyskomfortu, a na szczęście zimą jest mało słonecznych dni, do tego dzień trwa kilka godzin. Może jestem dziwna, ale świetnie się czuję wieczorami i nocą, przy świetle dnia pojawia się to dziwne otępienie.
Kleszczami się nie przejmuję, każdego roku łapię ich od kilkunastu do kilkudziesięciu. Nieprzyjemnie się je jednak wyciąga i mam zawsze obawę, że zostanie ich kawałek w ciele.
I brawo za dwukołowca ;) Ja również staram się używać tylko roweru, jednak nie zawsze jest to możliwe, np. jak leje, a ja mam jechać na jakieś ważne spotkanie czysta i ładnie ubrana.
Reasumując: zima :)
cytat
zdanie
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
A i owszem. Nawet podjęłam próbę. I gdyby chodziło tylko o klimat, mieszkałabym tam do dziś.Mara pisze:Nimfo, a nie myślałaś o przeprowadzce na Północ? Dzisiaj rano było u mnie jakieś 10 stopni, a w południe max. 15. W tym roku było nawet kilka dni z temp. w porywach do 25. Zdecydowanie lepiej niż w zeszłym roku :-) Ja się mogę zamienić za upały.
W międzyczasie wystąpiły zawirowania natury ambicjonalnej, rodzinnej oraz matrymonialnej, co dało efekt w postaci powrotu.
No i tak to.
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20028
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20028
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29