Pytanie o prawa autorskie!
Moderator: RedAktorzy
- baron13
- A-to-mistyk
- Posty: 3516
- Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20009
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
Wracając do Moliera: kiedy porównać jego komedie z pierwowzorami, zawsze się okazuje, że pierwowzór, choć oparty na dobrym pomyśle, był marną ramotą, a której pies z kulawą nogą by nie wiedział, gdyby Jean-Baptiste się po nią nie schylił.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
Hadapi dengan senyuman.
- baron13
- A-to-mistyk
- Posty: 3516
- Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11
Dlatego prawo autorskie miało chronić formę, a nie pomysł. Podejrzewam, że większość motywów była własnością publiczną. Konkretne wykonanie, już nie pozostawiało watpliwosci, kto mistrzem. Sztuka jest tajemnicą, nie poddaje się opisowi. Za czasów Mickiewicza było kilku mistrzów rymu, mam taką książeczkę w której jest spisana jakaś improwizacja takiego mistrza. Bezbłędna jeśli chodzi o rytmikę, dobór słów, gramatyka wszystko jest w najlepszym porządku, rymy rymią. Ale Mickiewicz to on nie jest i nawet nie jestem w stanie dobrze wytłumaczyć dlaczego. A Molier? Znam wypadek, że na współczesnym przedstawieniu Świętoszka doszło do awantury.
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20009
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
- ElGeneral
- Mistrz Jedi
- Posty: 6089
- Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36
- Orson
- Ośmioł
- Posty: 686
- Rejestracja: ndz, 05 kwie 2009 18:55
I znowu: to zależy.A czy narusza się prawa autorskie, jeśli wykorzystuje się w opowiadaniu imię jakiejś drugo lub trzecioplanowej postaci z innej historii czy gry komputerowej?
Jeśli w opowiadaniu występuje barman imieniem Tomasz, to oczywiście wykorzystanie tego imienia nie jest plagiatem, gdyż imię to stanowi element niechroniony. Natomiast, jeśli barman zwałby się Hkdnmdkjnfowfwnwioenhfnweiwetep i użyłabyś tego imienia, to byłby to plagiat. Chodzi o to, czy dane imię zostało wymyślone przez twórcę i czy zostało zastrzeżone. Tu wchodzi już w grę prawo własności przemysłowej. Harry Potter, Eragon, czy z innej beczki Cthulhu, Elryk są nazwami, podejrzewam zastrzeżonymi (chociaż w bazie znaków konwencji madryckiej nie znalazłem Cthulhu i Elryka).
,,Mówię po hiszpańsku do Boga, po włosku do kobiet, po francusku do mężczyzn, a po niemiecku do mojego konia" Karol V Obieżyświat
- Hipolit
- Klapaucjusz
- Posty: 2070
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:09
Towarzysz sekretarz? Taaa. Czy Wy czasem, Herr General, nie macie aby za dobrej pamięci?ElGeneral pisze:Offtopowo...
Gdyby Wolski poleciał z Lechem K. do Smoleńska, nie byłoby katastrofy. To mistrz absolutny w kwestii miękkich lądowań...
};->
A On Topic, to gdyby nie jedna rzecz, rzekłbym, że dla mnie sprawa jest czysta i panowie W oraz M oglądali po prostu te same niemieckie pornosy. Ale ta "pigułka", troszkę miesza. Jednak u Wolskiego był to element kluczowy, a u Machulskiego, choć nie wykorzystany w stopniu takim jak w Matriarchacie - jednak występuje.
Pozdrawiam
Hipolit
Navigare necesse est, vivere non est necesse
Hipolit
Navigare necesse est, vivere non est necesse
- ElGeneral
- Mistrz Jedi
- Posty: 6089
- Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36
Oddajmy Wolskiemu, co wolskie. To bardzo utalentowany pisarz o niezwykłej łatwości pisania i tworzenia pasjonujących wątków powieściowej intrygi. Ale jego posądzanie Machulskiego o plagiat jest tak samo uprawnione, jak posądzanie Kamila Giżyckiego (Na samotnym atolu) czy Arkadego Fiedlera (Wyspa Robinsona) o plagiat z Robinsona Crusoe.
A że Wolski potrafi miękko lądować? Może liderzy kolejnych, rządzących w Polsce partii doszli do wniosku, że Marcina W. lepiej jest mieć po swojej, niż po przeciwnej stronie :-)))...
Dobra zaś... ta... no... co to ja mam takiego dobrego? A! pamięć!... jest jedną z niewielu rzeczy, jakie mi pozostały...
Snif, snif...
A że Wolski potrafi miękko lądować? Może liderzy kolejnych, rządzących w Polsce partii doszli do wniosku, że Marcina W. lepiej jest mieć po swojej, niż po przeciwnej stronie :-)))...
Dobra zaś... ta... no... co to ja mam takiego dobrego? A! pamięć!... jest jedną z niewielu rzeczy, jakie mi pozostały...
Snif, snif...
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.
- baron13
- A-to-mistyk
- Posty: 3516
- Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11
Orsonie, sprawa chyba nie jest taka prosta, bo jeśli tworzę pastisz to, zakazanie użycia nazwy własnej ociera się o naruszenie zasady wolności słowa. Na podobnej zasadzie można by próbować uniemożliwić używania imion bohaterów w recenzji. Obawiam się, że w Polszcze skończyło by się zawiłym procesem.
- flamenco108
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 2229
- Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
- Płeć: Mężczyzna
Mozart też zrzynał - libretta. Np. Wesele Figara jest na podstawie czyjejś tam powieści lub komedii.baron13 pisze:Tak, generalnie obowiązywała koncepcja, że każdy ma za... aż mu ślepia wyłażą z wtsiłku a nie żyć z procesowania się. Oczywiście o ile nie był szlachcicem. Wówczas nie procesował się, tylko zabierał. Mozart machnął kilkadziesią symfonii. No i to był ostatnie taki skuteczny symfonik.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.
- baron13
- A-to-mistyk
- Posty: 3516
- Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11
Tak było, choć jak słucham to niewiele rozumiem i nie dla libretta słucham. W tamtym okresie nie były zdefiniowane prawa autorskie, wszyscy zrzynali od siebie. Ograniczeniem było tylko to by publika nie wyszła dlatego, ze już to widziała czy słyszała. Jedynym oceniającym oryginalność dzieła była publiczność. Po mojemu, tak powinno zostać. Bo bardzo dobrze działało.
- Orson
- Ośmioł
- Posty: 686
- Rejestracja: ndz, 05 kwie 2009 18:55
Dlatego też w pastiszach i parodiach, nazwy własne bohaterów jedynie korespondują z tymi właściwymi. Fatalny Barry Trotter, Nuda Pierścienia, czy Cook Earthlander. Jeśli chodzi zaś o użycie utworu, nazwy, dzieła chronionego prawami autorskim lub pokrewnymi, w kontekście recenzji, krytyki, oceny, opracowania, to nielegalność jest włączona na postawie oddziału 3 oraz artykułów o cytowaniu.baron13 pisze:Orsonie, sprawa chyba nie jest taka prosta, bo jeśli tworzę pastisz to, zakazanie użycia nazwy własnej ociera się o naruszenie zasady wolności słowa. Na podobnej zasadzie można by próbować uniemożliwić używania imion bohaterów w recenzji. Obawiam się, że w Polszcze skończyło by się zawiłym procesem.
Tak na serio, serio temat, o którym rozmawiamy i kwestia odpowiadania za plagiat, lub nie, zależy w dużej mierze od osoby, która rzeczony plagiat popełniła, formy i materii rzekomego plagiatu i tekstu podstawowego, zachowania osoby, która uważa, że dokonano plagiatu na jej dziele. Można wszak szukać ,,dziury w całym" i w niektórych przypadkach można ją znaleźć, w innych nie.
Poza tym, nie chodzi o samo użycie nazwy zastrzeżonej, a użycie jej w kontekście, który wiązałby ją z naszymi interesami, celami komercyjnymi, czy niekomercyjnymi, które zatracałby własność nazwy czyli np: sugerując że Diuna, to tak naprawdę Twój wymysł.
,,Mówię po hiszpańsku do Boga, po włosku do kobiet, po francusku do mężczyzn, a po niemiecku do mojego konia" Karol V Obieżyświat