Darth_Franek pisze:A w ogóle to ja mam wrażenie, że jednak to nie o upadku demokracji, tylko raczej o jej nieodporności na to, co ludzkie. I potrzebie Monarchii (może niekoniecznie absolutnej). Fakt jest faktem, że mityczna republika, opiewana w pierwszej (znaczy drugiej, znaczy drugiej, czyli pierwszej... eeee), okazała się organizmem chorym i nieodpornym. A wolność tamże też jakowoś tak dziwnie rozumiana. Żeby nie można było Tuskena mieczykiem za zniewolenie matuli? A w ogóle, co to za niewolnictwo. Jakieś aluzje do Imperium Rzymskiego (znaczy tej tam... Republiki)?.
Tzn. to też jest ciekawe, bo EU idzie potem w kierunku odwracania wektorów (i tu gładko wracamy do tematu), głównie piórem Zahna, ale idąc śladem deklaracji Lucasa, że woli on absolutyzm oświecony od demokracji.
Dostajemy np.
Jedaja co chciał za mordę brać (C'Bnaotha, oczywiście), dostajemy Imperiali dość zdrowo myślących (Thrawn, Pellaeon, cały ród Fel), dostajemy polityczne bagienko Nowej Republiki (b. mi się podobał wątek
lustracyjny - podważania praw
córki Vadera do przewodzenia Nowej Republice). Ba, w komiksach z serii
"Legacy" to imperialne jest
na wierzchu (acz potem zabawa zaczyna sie na nowo).
Darth_Franek pisze:Znaczy, że "Moc mym pasterzem, nie brak mi Nietzschego" ? ;). A konkretniej które pisma, Master-Q? "Tako rzecze..." ? Lizałem cuś we fragmentach i trochę opracowań. Trzeba uważać, bo zaraz ktoś może z oskarżeniem o faszyzacje wyskoczyć ;).
No z Friedricha to u niego głównie Sithowie czerpią, więc oskarżać o faszyzm można ich swobodnie. (Acz wola
Mocy jest tam w sumie utożsamiona z...
wolą mocy, przez wszystkich
Fors Juserów.)
Darth_Franek pisze:Trafiłeś, Master-Q :). Przenika Moc Cię i Galaktyki Pieśń słyszysz. Ślady bosych stóp w gwiezdnym pyle Mlecznej Drogi dostrzegasz Ty...
Rzekłeś Master-Q! Skorzystam, bo fragmenciki niczego (Nitzschego?) sobie.
Jaki tam ze mnie Master znów? ;) Ale cieszę sie, że sie podobywalo.
Darth_Franek pisze:Powiem Ci też Master-Q, że gdy mię Moc zmusiła do wyboru drogi, a nienawiść aż kipiała w pewnej relacji (tej tam, co to "Wiecznej Marzłoci" jej echa), to mi jak mantra grzmiały w sercu i duszy słowa Mastera Yody: "Ciemna Strona jest szybsza, silniejsza. Gniew, strach, agresja... to Ciemna Strona...". I chyba rzeczywiście "wygrałem" wtedy... Kiedy czyniłem ostatni krok, podsumowujący dość długie zmagania z pewnym problemem, mroczna aura marcowego popołudnia nagle prysnęła jak bańka mydlana i z niebios spłynęły na okolicę Promienie Jasnej Strony Mocy. Jakkolwiek to nie brzmi, samój tegom doświadczył...
A w ogóle, to fascynacja zaczęła się od krążowników, Falconów, baranów Organy i myśliwców TIE... Moc przyszła z czasem.
I tak w ogóle, to zanim przyszła druga trylogia, co to pierwszą jest, to ja myślałem, że Dżedaj, to takie bardziej ascety są.
Bo ogólnie ten
Dżedaizm to calkiem sensowny miks religijno-filozoficzny je. A takie odkupienie Vadera np. b. ładnie koresponduje z prawosławną koncepcją świętości, o której kiedyś - w zupełnie innym kontekscie - Kałużyński się rozpisywał:
http://archiwum.polityka.pl/art/straszn ... 75049.html
Edit: a'propos Vadera, ze Stovera:
"Otwierasz pobladłe od ognia oczy. Sensory optyczne łączą światło i cień w ohydną podobiznę otaczającego cię świata.
Możliwe zresztą, że podobizna jest wierna, a jedynie świat jest ohydny.
Padme? Jesteś tu? Nic ci nie jest? Próbujesz mówić, ale odzywa się całkiem inny głos. Wydobywa się z wokabulatora, który zastąpił twoje spalone usta, język i gardło.
- Padme? Jesteś tu? Nic ci nie jest?
Bardzo mi przykro, Lordzie Vader. Obawiam się, że nie żyje. Zdaje się, że zabiłeś ją w gniewie.
Te słowa parzą bardziej niż lawa.
- Nie... Nie, to niemożliwe!
Kochałeś ją. Zawsze będziesz kochał. Nie mógłbyś zadać jej śmierci.
Nigdy.
A jednak pamiętasz...
Pamiętasz wszystko.
Pamiętasz smoka - uwolniłeś w swoim sercu Vadera, żeby go zabił. Pamiętasz zimny jad we krwi Vadera. Pamiętasz rozpalony piec szału Vadera i czarną nienawiść, która chwyciła ją za gardło, by zamknąć mówiące kłamstwa usta...
I wreszcie przychodzi ta szokująca chwila, w której pojmujesz, że nie było żadnego smoka. Że nie było Vadera. Że byłeś tylko ty. Tylko Anakin Skywalker.
To byłeś ty. Jesteś ty.
Tylko ty.
Ty to zrobiłeś.
Ty ją zabiłeś.
Zabiłeś ją, bo w chwili, gdy mogłeś ją uratować, mogłeś wreszcie zabrać ją i uciec, gdy mogłeś pomyśleć o niej... myślałeś wyłącznie o sobie.
I w tej samej szokującej chwili nareszcie pojmujesz, na czym polega pułapka Ciemnej Strony i najgłębsze okrucieństwo Sithów...
Rzecz w tym, że wszystkim, co pozostało ci na resztę życia, jesteś ty sam."
i jeszcze fajny kawałek (a raczej składanka kawałków), a propos tego Zua, co się czai i w czajniku:
"Ciemność jest szczodra.
Jej pierwszym darem jest ukrycie: nasze prawdziwe twarze pozostają w mroku, pod skórą, a prawdziwe serca spoczywają w jeszcze głębszej ciemności. Lecz największym darem ukrycia nie jest to, że możemy ochronić własne tajemne prawdy, ale to, że ukryte są przed nami prawdy dotyczące innych.
Ciemność broni nas przed tym, czego nie ośmielamy się wiedzieć.
Jej drugim darem jest pocieszająca iluzja: łatwość łagodnego snu w objęciach nocy i piękno tego, co przynosi wyobraźnia, a co w surowym świetle dnia wydałoby się odpychające. Największym pocieszeniem jest jednak iluzja, iż ciemność jest stanem przejściowym i że po każdej nocy przychodzi nowy dzień. W istocie bowiem to jasność dnia jest stanem przejściowym.
Dzień jest złudzeniem.
Trzecim darem jest samo światło: tak jak dni są podkreślane przez noce, które je oddzielają, jak gwiazdy są uwidocznione na tle nieskończonej ciemności, po której krążą, tak mrok przygarnia światło i ukazuje je nam z samego jądra siebie.
I w ten sposób każde zwycięstwo światła jest zwycięstwem ciemności.
***
Ciemność jest szczodra i cierpliwa.
To ona sieje ziarno okrucieństwa w gruncie sprawiedliwości, ona sączy pogardę we współczucie, ona zatruwa miłość drobinami zwątpienia.
Ciemność pozwala sobie na cierpliwość, ponieważ najmniejsza kropla deszczu wystarczy, by ziarna te zaczęły kiełkować.
Deszcz nadejdzie, a ziarna wykiełkują, bowiem ciemność jest dla nich glebą i chmurą nad nimi; czeka wytrwale za gwiazdą, która daje im światło.
Cierpliwość ciemności jest nieskończona.
Wcześniej czy później nawet gwiazdy muszą się wypalić.
***
Ciemność jest szczodra, jest cierpliwa i zawsze zwycięża.
Zawsze zwycięża, ponieważ jest wszędzie.
Jest w drewnie płonącym w kominku i w kociołku zawieszonym nad ogniem; jest pod twoim fotelem, pod stołem i pod pościelą, która leży na twoim łóżku. Wyjdź w słoneczny dzień, a ciemność będzie ci towarzyszyć, uwiązana do podeszew twoich stóp.
Najjaśniejsze światło rzuca najmroczniejszy cień.
***
Ciemność jest szczodra, jest cierpliwa i zawsze zwycięża, lecz
w samym sercu jej siły leży jej słabość: wystarczy jedna, jedyna, samotna świeca, by ją pokonać.
Miłość jest czymś więcej niż świecą.
Miłość potrafi zapalić gwiazdy."
(Obie rzeczy z tej nowelizacji, co się wysforowała przed Thrawna...)
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas