jaynova pisze:
Podobno Black Tourmaline to największy klejnot.
Takie ma opinie. Znam wszystkie zapachy Durbano z serii Parfums de Pierres Poèmes. Moim zdaniem najlepsze to Czarny Turmalin, Kryształ Górski i Jadeit. Dorzuciłbym jeszcze Heliotropa, a ostatnio zafrapował mnie Cytryn, choć początkowo uznałem, że nie jest wart uwagi.
Ametysta testowałem tylko raz i nie zrobił na mnie wrażenia. Kwarc Różowy jest wg mnie najgorszym zapachem Durbano - róża, róża i jeszcze raz róża. Turkus to dziwadło nieprawdopodobne, ale gdyby był cztery razy bardziej wyrazisty, to byłby dziwadłem niezwykle interesującym. Szkoda. Kamień Filozoficzny jest bardzo przyjemny, podoba mi się, ale jednak trochę za mało wyrazisty, nie ma siły przebicia. Za drogi jak na to, co proponuje.
Ponoć Durbano szykuje kolejny zapach – Prometeusz. No ciekawe, co z tego będzie.
Można powiedzieć, że zapachy od Durbano to mój początek przygody z perfumami niszowymi. Mam do nich sentyment.
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."
Gesualdo pisze:Można powiedzieć, że zapachy od Durbano to mój początek przygody z perfumami niszowymi. Mam do nich sentyment.
Tyle, że odlewka z takiego arcydzieła, nawet 10 ml, może kosztować tyle, co porządna woda z mainstreamu, kupiona na promocji. O całych flakonach nawet nie wspominam.
Ja akurat trafiłem Emanuel Ungaro pour Homme III w dobrej cenie. Piękny, bardzo męski, trwały zapach.
A nisza? Chciałaby dusza do raju, ale stan konta nie pozwala...
Oczywiście, nie przeczę. Ale bez przesady. Zależy po co kupuje się zapach. Są ludzie, którzy chcą po prostu wypachnić się na imprezę. Albo założyć jakiś zapach do pracy, na co dzień. Dla nich to jak ubrać fajną parę spodni. Ale jeśli szukasz czegoś więcej, to jednak szkoda zatrzymać się jedynie na mainstreamie.
To jest też kwestia optyki: jeśli ktoś zmienia co rok telefon i wydaje kilkaset złotych na nowy model, to dla nikogo nie jest to nic dziwnego, ot po prostu widać, że ktoś jest zajawiony na nowości komórkowe (zresztą w tym przedziale cenowym to raczej telefony bez szału będą). Natomiast taki flakon perfum Durbano – w podobnej cenie – starczy nawet na 5 lat, jeśli będzie się używać tylko na wyjątkowe okazje.
Nie mówię, żeby co roku kupować perfumy niszowe, ale jak trochę inaczej się o tym pomyśli, no to znowu bez przesady, są kosztowniejsze hobby.
Jeszcze inaczej: jeśli zafascynuje Cię jakiś obraz, zobaczysz w nim prawdziwe arcydzieło i będzie cię na to stać, to się nie zawahasz. Przynajmniej ja bym się nie zawahał, bo są w życiu takie rzeczy, na które warto wydawać pieniądze. Wliczam w to podróże po świecie, ale też piękne przedmioty (mówię o Pięknie przez duże P). To może być obraz, rzeźba, ale też to może być zapach, czemu nie? Jeśli naprawdę jest arcydziełem, to można od święta się szarpnąć. Moim zdaniem to dużo lepiej wydane pieniądze niż np. na nowy telewizor.
E. Żeby nie było wątpliwości: nie jestem bogaczem, który wchodzi do perfumerii i bierze co mu się tylko spodoba. Ale od pewnego czasu trochę inaczej myślę o pieniądzu.
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."
Gesualdo pisze:bo są w życiu takie rzeczy, na które warto wydawać pieniądze.
Ja tak myślę o książkach. Bibliofilem byłem i się nie zmieniłem. :)
Gesualdo pisze:Wliczam w to podróże po świecie, ale też piękne przedmioty (mówię o Pięknie przez duże P).
Piękna filozofia, ale trochę niedzisiejsza. Szczególnie w naszym kraju, gdzie gdy ktoś ma pensję minimalną i umowę o pracę to cieszy się jak wariat.
Ale zgadzam się. Warto kupować rzeczy, które sprawiają przyjemność. Ja na przykład zapełniam sobie piwniczkę z winami różnymi nietypowymi trunkami, trafionymi w dobrych cenach i nietypowych miejscach.
Gesualdo pisze:Natomiast taki flakon perfum Durbano – w podobnej cenie – starczy nawet na 5 lat, jeśli będzie się używać tylko na wyjątkowe okazje.
Gesualdo pisze:Moim zdaniem to dużo lepiej wydane pieniądze niż np. na nowy telewizor.
Z ty, że telewizor możesz kupić na raty, a prawie 700 zł wydać jednorazowo na perfumy, których nie będziesz używać na co dzień...
Chwila, chwila. Ustalmy coś. To oczywiste, że jak ktoś nie ma na chleb, to nie będzie wydawać na perfumy, które należą do dóbr luksusowych. One nie są niezbędne do życia, podobnie jak wiele innych rzeczy. Więc bez sensu o tym dyskutować.
A jak ktoś uzbiera więcej, to wtedy jest już kwestia ustawienia priorytetów. I tyle. Ja wolałbym wydać pieniądze na wycieczkę do Istambułu niż na nowy telewizor.
Ale schodzimy z tematu, tak mi się wydaje. Temat jest o świecie zapachów, a nie o sytuacji ekonomicznej w naszym kraju.
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."
Kolega powąchał sporo, kilka mu się spodobało, ale i tak nic nie kupi, bo "wszystko za drogie". Khem, khem, wiem, że do biedaków nie należy, a około 100 zł można już coś sensownego kupić.
Zawracanie d... z nim.
To niech przetestuje Malizię Uomo. Zapach można dostać w supermarketach za ok. 30 zł, nie pamiętam. Mnie nie podchodzi, ale wiem, że ma wielu amatorów, i to również wśród - że tak się wyrażę - nosów wyrobionych.
Albo stary dobry Brutal. Choć uważam, że strasznie się zepsuł i zniewieściał. Kiedyś był naprawdę dobry.
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."
Ja lubię takie kolońskie klimaty. A w doborze zapachu nigdy nie kieruję się kryterium wieku. Mam perfumy, które wielu znałoby za dobre dla 40-latka albo dla 200-letniego wampira, a jestem dobrze przed trzydziestką.
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."
No wreszcie. trafiłem w dobrej cenie Balmain Carbon, które w kategorii do 400 zł zawsze chciałem mieć. Nie jest to nisza sensu stricto, ale wspaniały, niezwykły IMHO zapach, w dodatku o kulturalnej projekcji, a przy tym bardzo trwały. Kadzidlany z pewnością, przywodzi na myśl wieczór w starym zamczysku, przy ogniu trzaskającym w kominku. Hrabiowskie perfumy! :)
Tak z ciekawości - czy taka naturalna tabaka pachnie inaczej niż tytoń?... :)
Bo zdaje się, że są aromatyzowane na różne sposoby, ale wtedy chyba nie ma co mówić o nucie tabaki.
Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until they speak.
Ponoc w swiecie perfum zapach tytoniu okresla sie mianem nuty tabaki. A ja uwielbiam zapach kwiatow tytoniu. Gdy akurat jestem w Polsce w okresie kwitnienia, to parkuje na jakiejs polnej drodze w okolicach upraw i delektuje sie zapachem :) Na szczescie, droga z Krakowa do mojego rodzinnego miasta prowadzi przez okolice, gdzie ludzie jeszcze uprawiaja tyton :)