Niepolecanki
Moderator: RedAktorzy
X-men Origins Wolverine
Chandler już w latach czterdziestych (albo pięćdziesiątych) powiedział, że dziwi go kalifornijski przemysł filmowy. Rozchodziło się o to, że twórcy wolą zarobić milion dolarów kręcąc kiepski film, zamiast zarobić 10 milionów kręcąc film dobry. Coś w tym jest do dzisiaj, choć oczywiście stawki się zmieniły.
Najbardziej cierpią na tym ciekawe historie, które zarzyna się już na poziomie scenariusza. Tak też jest z historią Rosomaka. A przecież wystarczyło dość literalnie przenieść na ekran najlepszą pozycję Marvela o Loganie - Weapon X - autorstwa B. Windsor'a-Smith'a i zrobić prawdziwą jatkę, psychodeliczny horror o człowieczeństwie.
Ale nie, zamiast tego filmowcy z bankrutującej Kalifornii zaprezentowali kolejną naparzankę dla trzynastolatków, gdzie Wolvie wymachuje bezsensownie pazurkami, szczerzy się i napina, a kropli krwi nie uświadczysz. Podczas którejś z końcowych bijatyk, aż chciało się krzyknąć: "zarżnij w cholerę, tego s.....a!"
No ale nie zarżnięto, bo przecież wtedy trzynastolatkowie nie weszliby do kin - główny target by przepadł i "dziełko" nie zarobiłoby na kontynuację.
Cóż, zdarzyło się, że kiedy miałem 11 lat w Polsce wydano Weapon X - kupiłem, przeczytałem, byłem pod piekielnym wrażeniem i do dziś jestem. Szkoda, że nastoletnim widzom odebrano dzisiaj podobną przyjemność, kręcąc sztampowe widowisko z cgi w roli głównej.
Aha, i Jackmana też szkoda, bo dobry aktor, a zamiast potencjału aktorskiego, wykorzystuje głównie mięśnie.
Przynajmniej już wiadomo dlaczego Kalifornia bankrutuje. ;)
Chandler już w latach czterdziestych (albo pięćdziesiątych) powiedział, że dziwi go kalifornijski przemysł filmowy. Rozchodziło się o to, że twórcy wolą zarobić milion dolarów kręcąc kiepski film, zamiast zarobić 10 milionów kręcąc film dobry. Coś w tym jest do dzisiaj, choć oczywiście stawki się zmieniły.
Najbardziej cierpią na tym ciekawe historie, które zarzyna się już na poziomie scenariusza. Tak też jest z historią Rosomaka. A przecież wystarczyło dość literalnie przenieść na ekran najlepszą pozycję Marvela o Loganie - Weapon X - autorstwa B. Windsor'a-Smith'a i zrobić prawdziwą jatkę, psychodeliczny horror o człowieczeństwie.
Ale nie, zamiast tego filmowcy z bankrutującej Kalifornii zaprezentowali kolejną naparzankę dla trzynastolatków, gdzie Wolvie wymachuje bezsensownie pazurkami, szczerzy się i napina, a kropli krwi nie uświadczysz. Podczas którejś z końcowych bijatyk, aż chciało się krzyknąć: "zarżnij w cholerę, tego s.....a!"
No ale nie zarżnięto, bo przecież wtedy trzynastolatkowie nie weszliby do kin - główny target by przepadł i "dziełko" nie zarobiłoby na kontynuację.
Cóż, zdarzyło się, że kiedy miałem 11 lat w Polsce wydano Weapon X - kupiłem, przeczytałem, byłem pod piekielnym wrażeniem i do dziś jestem. Szkoda, że nastoletnim widzom odebrano dzisiaj podobną przyjemność, kręcąc sztampowe widowisko z cgi w roli głównej.
Aha, i Jackmana też szkoda, bo dobry aktor, a zamiast potencjału aktorskiego, wykorzystuje głównie mięśnie.
Przynajmniej już wiadomo dlaczego Kalifornia bankrutuje. ;)
- Q
- Strategos
- Posty: 5191
- Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01
Redaktor MP, którego dorobek przeważnie szanuję, przyznał kiedyś wprost, że pozytywne (a przynajmniej nie-negatywne) recenzje niektórych obrazów są ukłonem w kierunku koncernów-reklamodawców. Sądzę, że tak samo może być w tym przypadku, więc nie ma się co aż tak dziwić.fealoce pisze:No, dokładnie. Dlatego tak bardzo zdziwiła mnie pozytywna recenzja Parowskiego a szczególnie kawałek:Są w filmach Baya nawiązania do arcydzieł fantastyki: "Blade Runner", "2001:Odyseja Kosmiczna", "Terminator".Wszystkie sięgają do religijnej analogii. Bóg stworzył człowieka na obraz i podobieństwo swoje; człowiek na tej samej zasadzie począł robota. Powstają dylematy wolnej woli, zbawienia, buntu przeciw stworzycielowi, powołania do zadań, do duchowej wielkości czy transgresji
Cóż, faktycznie świetny potencjał (komiksu) zmarnowano, i wielka szkoda.Ravik pisze:Najbardziej cierpią na tym ciekawe historie, które zarzyna się już na poziomie scenariusza. Tak też jest z historią Rosomaka. A przecież wystarczyło dość literalnie przenieść na ekran najlepszą pozycję Marvela o Loganie - Weapon X - autorstwa B. Windsor'a-Smith'a i zrobić prawdziwą jatkę
Tym niemniej to też nie dziwi, bo nie przypominam sobie ostatnimi laty wielu filmów "SF" z sensownym scenariuszem, przynajmniej wśród wśród wysokobudżetówek zza Wielkiej Wody, więc wielkich złudzeń nie miałem (co mi rozczarowań oszczędziło).
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas
- Ellen
- Ośmioł
- Posty: 690
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 22:33
- Metallic
- Kadet Pirx
- Posty: 1276
- Rejestracja: sob, 22 mar 2008 21:17
- Płeć: Mężczyzna
"Nieodwracalne". Koszmar. Nie dotrwałem nawet do końca, od połowy zacząłem przewijać na podglądzie. A miałem szczere chęci, naprawdę. Polecam tym, których telewizor stoi na boku.
"...handlarz starym książkami odkrywa, że jego zarośnięte chwastami, najzwyklejsze w świecie podwórko jest znacznie dłuższe, niż się wydaje - w istocie sięga ono aż do samych bram piekieł."
- Q
- Strategos
- Posty: 5191
- Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01
Obejrzałem niedawno trailer cameronowego "Avatara", i mimo ładnej strony plastycznej wydał mi się jakimś koszmarkiem, dowodzącym upadku reżysera (humanoidy, obrazki jak z fantasy). Do tego schemat na schemacie - sam pomysł tytułowych Avatarów to prosta powtórka z opowiadania "Call me Joe" P. Andersona. Schemat fabularny b. przypomina fabułę epigońskiego "Star Trek: Insurrection". W obu wypadkach mamy idylliczną tubylczą społeczność rodem z bajki/fantasy. W obu wypadkach chce zawłaszczyć ich dom bardziej rozwinięta cywilizacja tu "Ziemniaki", tam "Fedki". W obu wreszcie przypadkach przedstawiciel najeźdźców buntuje się przeciw swoim w imię ideałów, i zakochuje w tubylce.
Jest to zresztą scenariusz znacznie starszy, więc jeszcze bardziej oklepany - trafiał się w literackiej SF +/- od połowy XX wieku. Cytując "Fantastykę i Futurologię":
Watek space marines też jakby nienowy. Co to Mistrz mówił o zastoju wyobraźni?
Po tym wszystkim jestem skłonny nie-polecać "Avatara" w ciemno (wszystkim poza miłośnikami obrazków a'la "Władca Pierścieni" ;-) ), ale czytałem, że Scott i Soderbergh kumpla chwalili, więc wstrzymam się z oceną tej kosmicznej love story do premiery. Łudzę się bowiem, że jakimś cudem to co wygląda jak kicz okaże się świadomym chwytem reżyserskim. (Choć - prawdę rzekłszy - Scott ostatnio sam tak chałturzył, że na "Wieczną wojnę" czekam także bez entuzjazmu, więc nie wiem na ile poważnie traktować pochwały tego - niegdyś genialnego - twórcy.)
ps. gwoli uczciwości: jak na Camerona szykuje się - wedle wszelkich znaków na niebie i ziemi ;-) - DNO, ale gdyby ten sam film dostał logo "Star Trek" pewnie piałbym z zachwytu, bo do humanoidów "ST" mnie przyzwyczaił, a technologie i obcoplanetarna fauna jednak u J.C. ciekawsze. (Tyle, że jak mówilem: im lepszy Twórca, tym wyższe wymogi mu stawiam.)
E: korekt(ur)a
Jest to zresztą scenariusz znacznie starszy, więc jeszcze bardziej oklepany - trafiał się w literackiej SF +/- od połowy XX wieku. Cytując "Fantastykę i Futurologię":
Przy czym schemat ten okraszono - i u Camerona, i u startrekowych epigonów-chałturników - wątkiem romansowym a'la "Księżniczka Marsa" nie przymierzając.Stanisław Lem pisze:Może tym, kto umie się dogadać z tubylcami, jest humanista — np. etnolog, współczujący im i przez to zmuszony walczyć na dwa fronty: trudności ma zrazu nie tylko z krajowcami, ale często ze swą „generalską” zwierzchnością. Czasem osobnik ten nawet przegrywa walkę Ziemian o skarby, ale to dlatego, że przechodzi na stronę tuziemców: uznaje ich racje za dobre, a ludzkie — za złe. Czasem okazuje się wręcz aktywnym zdrajcą ziemskich konkwistadorów, bo staje na czele tubylczych wojsk i daje im broń ziemską, by odeprzeć mogły najeźdźców.
Watek space marines też jakby nienowy. Co to Mistrz mówił o zastoju wyobraźni?
Po tym wszystkim jestem skłonny nie-polecać "Avatara" w ciemno (wszystkim poza miłośnikami obrazków a'la "Władca Pierścieni" ;-) ), ale czytałem, że Scott i Soderbergh kumpla chwalili, więc wstrzymam się z oceną tej kosmicznej love story do premiery. Łudzę się bowiem, że jakimś cudem to co wygląda jak kicz okaże się świadomym chwytem reżyserskim. (Choć - prawdę rzekłszy - Scott ostatnio sam tak chałturzył, że na "Wieczną wojnę" czekam także bez entuzjazmu, więc nie wiem na ile poważnie traktować pochwały tego - niegdyś genialnego - twórcy.)
ps. gwoli uczciwości: jak na Camerona szykuje się - wedle wszelkich znaków na niebie i ziemi ;-) - DNO, ale gdyby ten sam film dostał logo "Star Trek" pewnie piałbym z zachwytu, bo do humanoidów "ST" mnie przyzwyczaił, a technologie i obcoplanetarna fauna jednak u J.C. ciekawsze. (Tyle, że jak mówilem: im lepszy Twórca, tym wyższe wymogi mu stawiam.)
E: korekt(ur)a
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas
- Olaf
- Wujcio Cleritus
- Posty: 744
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:44
- Albiorix
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1768
- Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44
Widziałem ten trailer i jak dla mnie zapowiada się miła do oglądania jatka której głównym tematem jest "zobaczcie jak wielkie ptakocośtam rozwala wojskowe helikopterocośtaminnego!" i starcia dinozaurów z czołgami :)
nie rozumiem was, jestem nieradioaktywny i nie może mnie zniszczyć ochrona wybrzeża.
- Q
- Strategos
- Posty: 5191
- Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01
Rozkładam warunkowo, bo odnotowuje pochwaly Soderbergha i Scotta zostawiając sobie furtkę do ew. odszczekiwania ;-). (Ech, jak chciałbym mieć do tego odszczekiwania powody, po obejrzeniu...)Olaf pisze:Bardzo mi się podoba Q, że na podstawie trailera rozkładasz cały film. I do tego wrzucasz cytaty z Lema. To się nawet w barbarzyńskiej pale nie mieści.
Tym niemniej operuję tylko tym co wiemy o fabule z trailera i zapowiedzi, a te nie nastrajają optymistycznie... Przynajmniej mnie, bo nie do takich rzeczy Cameron mnie przyzwyczaił.
Edit: kolejne "oryginalne" pomysły: walka o lesisty księżyc gazowego giganta (szkode, że Ewoki nie miały atrakcyjnych samic, a szturmowcy zdalników), wiszące w powietrzu skały (w ilu komiksach i animacjach to było?)... No i te aluzje do historii Pocahontas... :]
Łapię, łapię. Czytałem wspominaną "Księżniczkę..." z wypiekami na twarzy (i nie chodzi o to, że zostałem obrzucony tortem za jej krytykowanie ;-) ).Dabliu pisze:Q, nie łapiesz konwencji planetary romance? Mnie się ten trailer bardzo podoba; w końcu jakaś odskocznia od tych wszystkich dni ciapokalipsy i zatrzymującej się Ziemi, jeśli mowa o widowiskowym sci-fi.
Po prostu Cameron przyzwyczaił mnie do solidnej SF, od uroczych bajek był Lucas (ze Spielbergiem). Tymczasem... Były nowe "Gwiezdne Wojny" - kiepskawa bajeczka, był nowy "Star Trek" - lepszy od paru poprzednich, więc chwaliłem - ale po prawdzie też bajeczka nienajlepszej jakości,były filmy Bay'a i Emmericha - ekranowe bajki dla potłuczonych, o których nawet szkoda gadać, a teraz nawet Cameron, ostoja ekranowej hard SF, twórca paru nieśmiertelnych klasyków, autor któremu Lem powierzył prawa do ekranizacji "Solaris", też bajki kręci?
Naprawdę, to może być bardzo piękna bajka, pewnie zmiażdży Bay'a i Emmericha, pewnie zostawi w pobitym polu nowego "Star Treka", a może i nowe "Gwiezdne Wojny", ale ja już nie chcę bajek, zwłaszcza od Camerona. Ja chcę solidnej "problemowej" SF, k***a mać, zwłaszcza od niego!!!
(Uff, ulżyłem sobie ;-).)
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas
- Albiorix
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1768
- Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44
- Q
- Strategos
- Posty: 5191
- Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01
"Piranie..." pomińmy, ale reszta w/w, choć action oriented, zbudowana była każdorazowo na logicznych założeniach i schematach właściwych hard SF (fabuły Camerona nigdy mnie nie pociągały, tło tych fabuł, i wplecione w nie przesłania, każdorazowo przyciągały). Owszem, było to filmowe rzemiosło, ale rzemiosło najwyższej próby.Albiorix pisze:Chodzi o Terminatory czy Piranie Mutanty II? Aaa, pewnie o Obcego II. A może Otchłań? Że przyzwyczaił do czego? :)
Jak dla mnie to wszystko jest nieco głupawe acz raczej zabawne kino akcji.
Teraz - jak mam prawo sądzić po trailerze i upublicznionych danych - tło bajkowe, przesłania oklepane... Została sama akcja, logiczne założenia szlag trafił.
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas
- Bebe
- Avalokiteśvara
- Posty: 4592
- Rejestracja: sob, 25 lut 2006 13:00
Ja wiem, Q sobie życzy powrotu Camerona do bajek SF rodzaju Titanic, największa katastrofa statku międzygalaktycznego. :->
Z życia chomika niewiele wynika, życie chomika jest krótkie
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika
- Q
- Strategos
- Posty: 5191
- Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01
Bebe, zlituj się... Dla mnie "Titanic" i "Prawdziwe kłamstwa" to były raczej wypadki przy pracy, a nie główny nurt twórczości Camerona...
(Choć w tym "Titanicu" początkowa sekwencja badań podmorskich - miodzio. Mam do niej spory sentyment. Zresztą... "Titanic" byłby b. fajny gdyby tylko wyeliminować miłosny wątek przewodni, cała reszta mi się podobała ;-).)
(Choć w tym "Titanicu" początkowa sekwencja badań podmorskich - miodzio. Mam do niej spory sentyment. Zresztą... "Titanic" byłby b. fajny gdyby tylko wyeliminować miłosny wątek przewodni, cała reszta mi się podobała ;-).)
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas
- Albiorix
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1768
- Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44
Jak w ogóle można nazwać logicznym konstrukcję świata której podstawą są podróże w czasie, których jedynym ograniczeniem jest niemożliwość przesłania ubrań?!? Jakie masz tam głębsze refleksje i przesłanie oprócz "hasta la vista baby"?
Otchłań pamiętam jak przez mgłę ale kojarzę że gdzieś tak przynajmniej od połowy była bezdennie durna.
Aliens to jest fajny film w sumie. Fajny film sztuk jeden. A kultowa i tak jest jedynka.
Otchłań pamiętam jak przez mgłę ale kojarzę że gdzieś tak przynajmniej od połowy była bezdennie durna.
Aliens to jest fajny film w sumie. Fajny film sztuk jeden. A kultowa i tak jest jedynka.
nie rozumiem was, jestem nieradioaktywny i nie może mnie zniszczyć ochrona wybrzeża.
- Q
- Strategos
- Posty: 5191
- Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01
Mam tam b. zgrabnie rozegrane paradoksy temporalne (jak na historię czasunautyczną bzdur b. niewiele), b. wiarygodnie przedstawioną i konsekwentnie rozwijaną (jak na produkcję sensacyjno-rozrywkową, rzecz jasna) psychologię postaci. Do tego dochodzi - godne "Rozprawy" - przeciwstawienie człowieka, maszynie (Oramus kiedyś ładnie się o tym rozpisał, jeszcze w "Przeglądzie Technicznym".Albiorix pisze:Jak w ogóle można nazwać logicznym konstrukcję świata której podstawą są podróże w czasie, których jedynym ograniczeniem jest niemożliwość przesłania ubrań?!? Jakie masz tam głębsze refleksje i przesłanie oprócz "hasta la vista baby"?
Same stworki, prawda, spielbergowskie i za dużo tej słodyczy, ale sztafaż technologiczny, okołonurkowe "smaczki", wizja cywilizacji używajacej niezrozumiałej dla nas "wodnej" technologii, zagadka pochodzenia tych Obcaków (z innej planety, czy z naszej?) - to było dobre. (Owszem, jak na Camerona jest to film dość słaby, ale trzyma przyzwoity poziom, i tak.)Albiorix pisze:Otchłań pamiętam jak przez mgłę ale kojarzę że gdzieś tak przynajmniej od połowy była bezdennie durna.
Nie dla graczy w Aliens RPG i AvP ;-PAlbiorix pisze:A kultowa i tak jest jedynka.
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas